Święte wzory
 
Bł. Michał Sopoćko – apostoł Bożego Miłosierdzia
Adam Kowalik

Nieco w cieniu św. Siostry Faustyny Kowalskiej pozostaje jej duchowy opiekun błogosławiony ksiądz Michał Sopoćko. Pan Jezus wybrał go na promotora kultu Bożego Miłosierdzia. Gorliwy kapłan pozostał wierny temu zadaniu aż do śmierci.

 

Michał Sopoćko przyszedł na świat 1 listopada 1888 roku w majątku Juszewszczyzna na Wileńszczyźnie, dzierżawionym przez ojca. Miał to szczęście, że jego rodzice, Wincenty i Emilia, byli ludźmi bardzo pobożnymi i dbali, by miłość do Boga i Kościoła przekazać dzieciom.

 

W gorliwej, katolickiej rodzinie, chłopiec wzrastał do kapłaństwa. Zaczęło się od zabaw w księdza, budowania ołtarzy… Czasem rodzice pozwalali mu prowadzić rodzinną modlitwę. Po przystąpieniu do Pierwszej Komunii Świętej został ministrantem. To właśnie uwaga kogoś, iż z pewnością będzie księdzem, wypowiedziana pod wrażeniem zaangażowania chłopca w służbę ołtarza, uświadomiła mu, że jego powołaniem jest kapłaństwo. Zanim jednak mógł wcielić w życie to marzenie, czekała go niełatwa droga do stanu duchownego.

 

Trudna droga do seminarium

Przede wszystkim rodzice ledwo wiązali koniec z końcem i z obawą myśleli o dodatkowych wydatkach na edukację syna. Dobre wyniki, jakie uzyskał na egzaminie do szkoły miejskiej w Oszmianie, zachęciły ich jednak do wysiłku finansowego. Choć Michał uczył się bardzo dobrze, lata szkolne nie były jednak dla niego okresem beztroski. Władze carskie uczyniły ze szkoły narzędzie rusyfikacji. Młody Sopoćko, który z domu rodzinnego wyniósł gorącą miłość do polskości, buntował się przeciw temu. Wziął udział w proteście uczniów przeciw katechizacji prowadzonej w języku rosyjskim przez nauczyciela nienawidzącego wszystkiego, co zachodnie.

 

Niestety, trudna sytuacja materialna rodziców uniemożliwiła Sopoćce naukę w gimnazjum. Wprawdzie nie zamykało mu to drogi do seminarium, jednak zmuszało do nadrobienia braków w wykształceniu. Z pomocą przyszedł chłopcu proboszcz z Zabrzezia, który założył przy parafii szkołę wiejską i zaproponował Michałowi nauczanie. Niestety, Rosjanie z niechęcią patrzyli na działalność placówki krzewiącej wśród najmłodszych przywiązanie do Boga i polskości. Policja bardzo szybko rozwiązała ten problem…


Na szczęście Sopoćce udało się uzyskać posadę wychowawcy w prywatnym internacie w Wilnie, która miała mu zapewnić kilkumiesięczne utrzymanie i warunki do nauki. W rzeczywistości pracował tam dłużej, ponieważ rosyjski gubernator oprotestował jego kandydaturę do seminarium. Stanowiło to zemstę za nauczanie w Zabrzeziu. Na szczęście rok później władze wycofały swój sprzeciw i młodzieniec w końcu przekroczył bramę seminarium, by rozpocząć studia.

 

Gorliwy kapłan


14 czerwca 1914 roku biskup żmudzki Franciszek Karewicz udzielił Michałowi Sopoćce święceń kapłańskich. Początki posługi duszpasterskiej neoprezbitera zbiegły się z wybuchem I wojny światowej. Pierwszą parafią, do której został przydzielony na dłużej, były podwileńskie Taboryszki. Tam zdobywał doświadczenie i wcielał w życie nowoczesne metody ewangelizowania. Zorganizował chór, bibliotekę, a po ucieczce Rosjan stworzył sieć 30 szkół ludowych.

 

We wrześniu 1918 roku ks. Sopoćko w obawie przed aresztowaniem wyjechał do Warszawy. Wkrótce zgłosił się do Kurii Polowej z prośbą o przydzielenie go do jednostek liniowych jako kapelana. W życiu kapłana zaczął się okres intensywnej posługi wśród żołnierzy. Swoją gorliwością zwracał na siebie uwagę przełożonych, a nawet Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego. W tym czasie kapłan prowadził także akcję abstynencką wśród młodzieży.

 

Gdy nadarzyła się okazja, ks. Sopoćko przeniósł się w rodzinne strony. Od końca grudnia 1924 roku pełnił obowiązki kapelana w Wilnie, zajmował się odbudową kościoła garnizonowego oraz organizował duszpasterstwo wśród młodzieży. Jednocześnie pisał pracę doktorską, obroną której zakończył rozpoczęte podczas pobytu w stolicy studia teologiczne.

 

Pod koniec lat dwudziestych skierowano go do pracy w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Wilnie. Później został dodatkowo wykładowcą filozofii na wydziale teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego. W maju 1934 roku uzyskał habilitację.

 

Spowiednik przeznaczony Siostrze Faustynie

 

17 stycznia 1933 r. abp wileński Romuald Jałbrzykowski mianował ks. Sopoćkę spowiednikiem zakonnic ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Ta decyzja zaważyła na dalszych losach kapłana. Kilka miesięcy później jego penitentką została s. Faustyna Kowalska.

Poznała go od razu, gdyż wcześniej otrzymała od Pana Jezusa wizję przeznaczonego dla niej spowiednika. Ksiądz Michał, doświadczony i biegły w teologii kapłan, początkowo ze sceptycyzmem przyjmował zwierzenia siostry. Jednak nie odrzucał ich z góry, lecz badał pod kątem zgodności z doktryną Kościoła. Wreszcie postanowił, że należy spełnić wolę objawioną przez Syna Bożego s. Kowalskiej i namalować obraz Jezusa Miłosiernego.


Oczywiście Zbawicielowi chodziło nie tylko o sam obraz, ale także o związany z nim kult Bożego Miłosierdzia. Jego szerzenie stało się misją życiową ks. Sopoćki. Po raz pierwszy obraz został zaprezentowany publicznie podczas Triduum Paschalnego w 1935 roku. Poproszony o wygłoszenie kazań w Ostrej Bramie, spowiednik św. Faustyny kazał powiesić malowidło Eugeniusza Kazimirowskiego w krużganku. Tematem kazania uczynił Boże Miłosierdzie.

 

Krzewić Miłosierdzie Boże

Od czasu, gdy ks. Michał przekonał się o prawdziwości objawień siostry Faustyny, zaangażował się z całej duszy w rozprzestrzenianie nauki o Bożym Miłosierdziu. Nie baczył na trudności i przykrości, jakie go z tego powodu spotykały. W styczniu 1936 roku, gdy św. Faustyna przyjęła na siebie cierpienia spowiednika, doznała ich w jednym dniu tak dużo, jak nigdy dotąd.

Ks. Michał Sopoćko zgłębiał tajniki nauki o Bożym Miłosierdziu, badał, co na ten temat pisali wybitni teolodzy. Swoją wiedzą dzielił się z innymi, publikując artykuły na ten temat w czasopismach teologicznych. Uzasadniał także potrzebę wprowadzenia do kalendarza święta Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, co było kolejnym żądaniem przekazanym przez Pana Jezusa Siostrze Faustynie. Jednak decyzję o tym mogli podjąć jedynie biskupi. Dlatego kapłan starał się zainteresować tematem hierarchów katolickich. W 1936 roku przesłał im napisaną przez siebie broszurę Miłosierdzie Boże. Niestety, temat nie wzbudził większego zainteresowania.

Kiedy w 1938 roku w Krakowie zmarła s. Faustyna Kowalska, główny ciężar głoszenia orędzia o Bożym Miłosierdziu spoczął na księdzu Sopoćce. W 1939 roku udał się nawet do Rzymu, by zabiegać o zatwierdzenie nowego kultu, klucz do tego leżał jednak w Polsce – chodziło o zdobycie poparcia episkopatu. Rozmowa z Prymasem Polski kard. Augustem Hlondem upewniła go, że sprawa ma duże szanse powodzenia.

Ucieczka przed Niemcami i Sowietami

Niestety, wkrótce wybuchła II wojna światowa. Ks. Sopoćko wykorzystał ten trudny czas do napisania traktatu o Miłosierdziu Bożym oraz intensywnej pracy nad popularyzacją kultu. Oprócz tego, po wkroczeniu do Wilna Niemców, zaangażował się w ratowanie Żydów. Na wiosnę 1942 roku zainteresowało się nim gestapo. Na szczęście udało mu się uniknąć aresztowania i uciec. Do końca okupacji niemieckiej ukrywał się na prowincji, podając się za drwala.

W 1944 roku, po wyparciu Niemców z Wileńszczyzny przez Armię Czerwoną, ks. Sopoćko powrócił do pracy w seminarium diecezjalnym. Niestety, zaostrzający się kurs antykościelny władz sowieckich i liczne aresztowania kapłanów stawiały pod znakiem zapytania sens dalszego pozostawania na terenach wcielonych do ZSRS. Na polecenie arcybiskupa wileńskiego wyjechał jednym z ostatnich ­transportów repatriacyjnych do Polski. Nową granicę polsko‑sowiecką przekroczył 6 sierpnia 1947 roku. Osiadł w Białymstoku, pozostałym przy Polsce skrawku archidiecezji wileńskiej. Wkrótce rozpoczął pracę wykładowcy w przeniesionym tam seminarium duchownym.

Jeszcze w latach II wojny światowej w Wilnie, w otoczeniu ks. Sopoćki dojrzewały powołania zakonne kobiet zafascynowanych orędziem o Bożym Miłosierdziu przekazanym s. Faustynie. Po wojnie powstało Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego – tym samym stało się zadość kolejnemu życzeniu Pana Jezusa.

Wierny Bogu i Kościołowi

W latach powojennych kult Miłosierdzia Bożego, choć nie bez trudności, jednak rozkwitał. Niestety, w 1958 roku Kongregacja Świętego Oficjum wydała dekret wykluczający możliwość ustanowienia święta Miłosierdzia Bożego i zaprzeczający nadprzyrodzoności objawień s. Faustyny. Jednocześnie zabroniono propagowania ich. Wynikało to z błędów w tłumaczeniu Dzienniczka mistyczki, który badała Kongregacja. Nie załamało to jednak ks. Michała. Podporządkował się literze dekretu, nadal jednak zgłębiał i popularyzował naukę o Miłosierdziu Bożym w oparciu o Pismo Święte, liturgię i nauczanie Kościoła.

Niestety, nie doczekał zniesienia zakazów (co nastąpiło w 1978 roku) i nowego rozkwitu kultu. Stał się jednak przykładem gorliwego kapłana, wiernego misji powierzonej mu przez Boga, a jednocześnie pełnego szacunku dla Stolicy Apostolskiej i przełożonych. Zmarł 15 lutego 1975 roku. Pierwotnie pogrzebany został na cmentarzu parafii Wniebowzięcia NMP w Białymstoku. Obecnie jego doczesne szczątki spoczywają w białostockim kościele pw. Miłosierdzia Bożego. Za pontyfikatu papieża Benedykta XVI, 28 września 2008 roku został wyniesiony na ołtarze jako błogosławiony. Jego wspomnienie liturgiczne przypada 15 lutego.