Problemy
 
Walka z nałogami
Ks. Marcin Kostka FSSP

Wielu naszych Czytelników pisze o problemach, jakie mają ich najbliżsi z powodu nałogów alkoholizmu i narkomanii. Co robić w takich sytuacjach, jak się zachowywać, jak można pomóc osobie uzależnionej?


D
la współczesnego człowieka szczególnym zagrożeniem jest zniewolenie nałogami. Każdy z nas może zostać dotknięty tym nieszczęściem. Zależy to od naszej woli, od tego, czy nie damy się skusić do złego.

 

W określeniu medycznym nałóg to silne, nieodparte przyzwyczajenie do: przyjmowania pewnych używek (np. kawa), szkodliwych związków chemicznych (np. alkohol), palenia tytoniu, a także do wykonywania pewnych czynności (np. gra w karty). Człowiek dotknięty różnego rodzaju uzależnieniami (np. od alkoholu, narkotyków, papierosów, seksu, pornografii, hazardu, telewizji i internetu) podlega uwarunkowaniom, które ograniczają lub zupełnie paraliżują jego zdolność do podejmowania decyzji. Należy jednak przy tym pamiętać, że problemy z podejmowaniem dojrzałych decyzji mogą pojawiać się już w fazie wchodzenia w uzależnienia i nałogi.


Choroba nieuleczalna

 

Wkraczanie na drogę uzależnień to skutek kierowania się filozofią doraźnej przyjemności. Osoba uzależniona to ktoś, kto ma najpierw problem z życiem i z osobistą dojrzałością, a dopiero wtórnie z nadużywaniem różnych rzeczy. Każde uzależnienie jest dążeniem do iluzorycznego szczęścia i pojawia się tam, gdzie brakuje szczęścia rzeczywistego.

 

Ludzie młodzi (i nie tylko) szukają w narkotykach, alkoholu i innych nałogach tego, czego nie potrafili znaleźć w domu rodzinnym, w szkole, w najbliższym otoczeniu, w Kościele. Może za mało szukali albo zapomnieli że są dziećmi Bożymi, że mają nieśmiertelną duszę i odrzucili łaskę Bożą. Przestali się modlić i przystępować do sakramentów, a przez to osłabili swoją wiarę i stracili siłę z niej płynącą, która pomaga w pokonywaniu tego co złe.

 

Nałogom zazwyczaj ulegają osoby, które mają niskie poczucie własnej wartości, kompleksy, są samotne, zalęknione, nieśmiałe, czują się niepewnie w kontaktach z innymi. Szczególnie narażone są na nie osoby, których jedno lub oboje rodziców szukało rozwiązania swoich problemów w alkoholu, narkotykach czy lekomanii. W dzieciństwie otrzymali bowiem wzorzec, że najlepszym i szybko działającym lekarstwem na bolączki życia jest alkohol, narkotyk lub inne nałogowe zachowanie.

 

Początki choroby można rozpoznać pod względem duchowym już w pierwszym etapie: zaczyna się odchodzeniem od Kościoła, opuszczaniem Mszy św. i sakramentów, zwłaszcza spowiedzi. Człowiek uzależniony coraz częściej zaczyna przebywać poza domem, zaniedbuje pracę, nie ma żadnych zainteresowań i hobby. Potem dochodzi złe towarzystwo. Kończy się to wszystko tragicznie, o ile ofiara nałogu nie znajdzie pomocy dobrych ludzi.

Znam jednak wiele osób, które potrafiły wyzwolić się z nałogu. Znalazły pomoc i skorzystały z niej. Dzięki wytrwałej i cierpliwej modlitwie żon, matek, członków rodzin i przyjaciół oraz całej wspólnoty Kościoła wróciły do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie i nauczyły się znowu prawdziwie cieszyć życiem.

 

Jednak musimy pamiętać, że alkoholizm i narkomania są chorobami nieuleczalnymi. Jeśli człowiek znowu zażyje środki uzależniające, to nałóg wraca.


Nie zabijaj!

 

Piąte przykazanie Dekalogu mówi: Nie zabijaj! Przypomina ono wyraźnie o szacunku dla życia nie tylko drugiego człowieka, ale także swojego własnego. Jednak w obecnych czasach ludzie zapominają nie tylko o piątym, szóstym czy siódmym przykazaniu, ale już nawet o pierwszym! Dlatego nie ma się co dziwić, że człowiek pozbywający się Boga ze swego życia, staje się bezbronny wobec działania zła, którego własnymi siłami nie jest w stanie pokonać.

Stwierdzenie, że nie można pomóc np. alkoholikowi, jeśli on sam nie jest na to gotowy, jest powszechne, ale nie do końca prawdziwe. Pogląd ten zazwyczaj powstrzymuje osoby z otoczenia człowieka dotkniętego nałogiem przed jakąkolwiek reakcją, a w rezultacie rozwój destrukcyjnej choroby pogłębia się, niszcząc życie nie tylko samego nałogowca, ale także jego rodziny.

 

Co w takim razie można zrobić? Jeśli ktoś, kto wpadł w sidła jakiegoś uzależnienia, nie chce poddać się terapii, bo – jak twierdzi – nie jest jeszcze na nią gotowy, należy wówczas zadać sobie pytanie: Co sprawi, że będzie na nią gotowy? Jeśli w ten sposób zmieni się podejście i sposób myślenia, to wtedy pomoc będzie możliwa.

 

Alkoholicy, narkomani lub inni nałogowcy zazwyczaj sami przychodzą po pomoc w momencie, gdy wydarzy się w ich życiu coś, co skutecznie nimi wstrząśnie. Taki wstrząs, nazywany także interwencją, oznacza wywołanie – poprzez coraz większe zaniedbania obowiązków stanu ze strony nałogowca – jakiejś tragedii osobistej dotyczącej uzależnionej osoby lub jego rodziny – np. bankructwo, rozwód, odebranie praw rodzicielskich, poważna choroba czy utrata pracy.


Gra pozorów

 

Nie trzeba jednak czekać na „odbicie się od dna”. Niekiedy okazując swoją miłość, można pomóc uzależnionemu w odzyskaniu zdrowia, unikając przechodzenia przez lata życiowej udręki.

 

Bliskie osoby często czują się bezradne, mają poczucie, że zrobiły już wszystko, by pomóc uzależnionemu, jednak bez jakichkolwiek pozytywnych skutków. Owo „wszystko” najczęściej oznacza jedynie nieustanne błaganie, kłótnie, groźby, pomaganie w zwalczaniu konsekwencji, przekupstwa, stosowanie rozmaitych kar itd. W ten sposób traci się mnóstwo energii, zdrowia i cierpliwości, nie czyniąc przy tym żadnego postępu.

 

Dlaczego tak się dzieje? Nałogowiec i bliska mu osoba, która nie jest uzależniona, należą do innych „światów”. Dla osoby patrzącej na nałóg z boku, alkohol bądź jakakolwiek inna substancja psychoaktywna jest problemem, natomiast dla nałogowca – przeciwnie – rozwiązaniem. Stopniowo traci on kontrolę nad swoim zachowaniem oraz nad własnymi emocjami, przestaje zdawać sobie sprawę z tego, co dzieje się w jego wnętrzu. Osoba uzależniona będzie się starała zrobić wszystko, by tylko zostawiono ją w spokoju. Stosuje w tym celu różne praktyki, a główną z nich jest obiecywanie zmiany, „przystopowania”, które w rezultacie są tylko grą pozorów. 

 

Co w takiej sytuacji można zrobić? Przede wszystkim konieczna jest wiedza na temat rozwoju procesu uzależnienia. Niestety, mimo dobrych chęci rodzina osoby uzależnionej często tak naprawdę szkodzi, stwarzając „komfort nałogu”, co powoduje rozkwit uzależnienia. Może to być np. dawanie alibi, tłumaczenie, pożyczanie pieniędzy, ukrywanie problemu i poddawanie się manipulacjom nałogowca.

 

Gdy pomaga się alkoholikowi czy narkomanowi w unikaniu naturalnych konsekwencji jego nałogu, odbiera się mu możliwość stanięcia twarzą w twarz z walką, jaką musi stoczyć sam.


Pan Bóg pomoże

 

W zetknięciu z osobami uzależnionymi ważne jest, aby nie zostawiać ich samym sobie. Trzeba się za nie modlić, wspierać dobrym słowem, umacniać w dobrych postanowieniach.

 

Nie ma wyjścia z nałogu bez odniesienia do Pana Boga. Znam wiele osób, które przechodziły terapię w świeckich ośrodkach i nie wyszły z narkomanii. Jeżeli jednak nawrócą się i do tego będą miały wsparcie terapeutyczne, to są duże szanse, że przestaną brać narkotyki czy spożywać alkohol.

 

Niezwykle ważne jest kształtowanie w człowieku uzależnionym postawy pokory, skruchy, uznania własnej słabości, niemocy i bezsilności wobec nałogu oraz ufności w moc Boga, który działa na różne sposoby i prowadzi różnymi drogami. Dlatego konieczne jest codzienne poddawanie Mu swojej woli i życia, wytrwała modlitwa, wsłuchiwanie się i rozważanie Słowa Bożego, życie sakramentalne, przebaczenie, praca nad wadami i zadośćuczynienie za popełniane błędy. Warto szukać pomocy u Boga i u ludzi, poprzez których On działa.

 

Bóg jest blisko zagubionego w nałogu człowieka. Przez wielokrotnie podejmowany wysiłek, bardzo często kończący się porażką – człowiek bardzo dotkliwie może odczuć własną słabość i niemoc. Bóg natomiast pokazuje, że samodzielnie nie można z tego wyjść. Chce zaufania do Niego oraz tego, by Mu się dać prowadzić. Trzeba uświadomić sobie, że Bóg nie patrzy tylko na grzechy człowieka, ale z miłością i troską Ojca patrzy na trudy, z jakimi człowiek się boryka. Pamiętajmy, że nałóg nie oddziela chorego człowieka od Boga. Droga do uwolnienia z nałogu powinna toczyć się na dwóch torach: duchowym – gdzie oddajemy się Panu, ufając mu bezgranicznie i prosząc o łaskę wytrwania w naszych postanowieniach, oraz na drugim torze – naprawy życia przez systematyczną pracę nad sobą i swoimi słabościami.

Spis treści:
UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!