Jaką radą mogą służyć sowieccy patrioci?

2010-11-25 00:00:00
Jaką radą mogą służyć sowieccy patrioci?


„Narada-zdrada” w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego zwołana na środę przez Prezydenta Komorowskiego była kolejnym popisem lizusostwa i zaprzaństwa aktualnych władz naszego post-PRL-u. Po takim zdarzeniu można zasadnie, po raz kolejny, podnieść wątpliwość, czy państwo polskie w ogóle istnieje, czy istnieje elita polityczna, która byłaby zainteresowana reprezentowaniem polskiej racji stanu, która byłaby zainteresowana utrzymaniem suwerennego państwa polskiego?

Wojciech Jaruzelski przez całe życie z pełnym oddaniem realizował w Polsce sowiecką rację stanu. Jego miejsce nie jest więc w organach doradczych głowy państwa polskiego. Zapewne mógłby służyć niejedną dobrą radą - ale w Moskwie. Skoro Komorowski radzi się Jaruzelskiego - to znaczy, że jeśli w ogóle kiedykolwiek miał jakieś rozeznanie polskiej racji stanu, to ostatecznie je stracił.

Trzeba zadać pytanie, czy przypadkiem podstawową kwalifikacją doboru uczestników tej wczorajszej narady nie były afiliacje albo przy jawnych, albo przy niejawnych strukturach władzy sowieckiej w Polsce? Wśród uczestników tego spotkania, chyba na palcach jednej ręki można było policzyć tych, którzy nie byli albo wprost funkcjonariuszami państwa komunistycznego w strukturach partyjnych czy służb tajnych, albo tajnymi współpracownikami tych służb. Bo przecież większość prezydentów i premierów post-PRL, czyli tzw. III RP to tajni współpracownicy peerelowskich służb specjalnych.

Ważne jest żebyśmy mówili nie tylko o Jaruzelskim, bo chodzi nie tylko o niego. To jest cała zgraja zdrajców i sprzedawczyków, kolaborantów i konfidentów. Takie grono zaangażował Bronisław Komorowski do „radzenia” o stosunkach polsko-rosyjskich… Jaką radą mogą służyć w tej kwestii ludzie, którzy byli przez całe życie sowieckimi (od pewnego momentu euro-owieckimi), a nie polskimi patriotami i reprezentowali albo przynajmniej wspierali sowiecką (resp. euro-sowiecką) rację stanu wobec Polaków?

Byłoby to może nawet i upiornie śmieszne, gdyby wszystko razem nie znamionowało całkowitego upadku polskiej państwowości i zaniku polskiej racji stanu.

Przecież wczoraj - to jest ważna koincydencja - Trybunał Konstytucyjny ostatecznie przesądził o zrzeczeniu się przez Polskę suwerenności. Trybunał przypieczętował ostatecznie akt abdykacji najwyższych władz Rzeczypospolitej. Akt nieszczęśliwie sygnowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, niech mu ziemia lekką będzie - mówię tu o tzw. traktacie lizbońskim, który konstytuując ober-państwo europejskie, de facto zniósł tym samym suwerenne państwo polskie, jako podmiot prawa międzynarodowego. A sędziowie-zaprzeńcy dorabiają do tego taką piękną teorię, że wyzbywanie się suwerenności, jest właśnie przejawem i niejako wyższą formą suwerenności...

I w tym samym czasie zaczynało się owo manifestacyjne spotkanie zdrajców i sprzedawczyków. Tu staje kwestia: wobec kogo była ta manifestacja? Czy to jest manifestacja wobec nas biednych obywateli, zdradzonych przez własne władze? Nie, bo przecież naszym samopoczuciem i bezpieczeństwem oni się kompletnie nie przejmują. Była to manifestacja lojalności wobec oczekiwanego gościa. Jeśli prezydent Komorowski potrzebuje dalej Wojciecha Jaruzelskiego, jako żyranta swojej działalności, to trudno o bardziej dobitne podsumowanie tego, kończącego się dwudziestolecia naszej niepodległości.

Kończy się to drugie dwudziestolecie i znów zasadne staje się pytanie: czy sprawa Polski niepodległej zostanie jeszcze kiedykolwiek w naszym pokoleniu podniesiona na poziom elit politycznych, na poziom ludzi mających realną władzę w naszym kraju? Wydaje się, że pryncypia i imponderabilia, takie jak niepodległość, racja stanu, są jeszcze w tej chwili jasno pojmowane, ale na poziomie pewnych, będących w mniejszości, grup obywateli – na poziomie „pospolitego ruszenia”. Jest „pospolite ruszenie”, są nawet jacyś „rokoszanie” (opozycja), ale ludzie mający w rękach instrumenty realnego panowania gremialnie już zdezerterowali z polskiej państwowości. Nie słychać, nie widać jasnego artykułowania, pryncypialnego reprezentowania polskiej racji stanu na poziomie elit władzy.

Nota bene, także postawa elit opozycyjnych w ostatnich latach nastręczała bardzo wielu wątpliwości. W końcu to właśnie śp. Lech Kaczyński, niech mu ziemia lekką będzie, sygnował ten akt lizboński. Gdyby go nie był sygnował, to nie trzeba byłoby go zaskarżać do Trybunału Konstytucyjnego.

Wczoraj trybunał Konstytucyjny tę nieszczęsną, straszną decyzję prezydenta Lecha Kaczyńskiego, podżyrował, przypieczętował i ostatecznie usankcjonował. Był to akt ostatecznej abdykacji warszawskiej biurokracji z suwerenności na terytorium Rzeczypospolitej. I oto tego samego dnia odbywa się konwentykl lokajów moskiewskich w Polsce i głośno publicznie reklamuje się to spotkanie, jako przygotowanie do wizyty prezydenta sąsiedniego mocarstwa. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to lokaje przygotowują się do wizyty rzeczywistego suwerena, rzeczywistego pana sytuacji na tym terytorium.


Not. MP

Grzegorz Braun jest obecnie najbardziej znanym polskim reżyserem-dokumentalistą, scenarzystą i publicystą. Zrealizował kilkanaście filmów dokumentalnych, w tym tak znanych jak: „Marsz wyzwolicieli”, „Defilada zwycięzców” oraz „Plusy dodatnie, plusy ujemne”. Kilka miesięcy temu TVP wyemitowała głośny film o Wojciechu Jaruzelskim, zatytułowany: „Towarzysz Generał”, który powstał we współpracy reżyserskiej Brauna z Robertem Kaczmarkiem. Grzegorz Braun jest także współtwórcą telewizyjnego cyklu „Errata do biografii”.

Kluby „Polonia Christiana” w Warszawie i w Lublinie zapraszają na dwa spotkania z red. Pawłem Chmielewskim, na których podjęty zostanie intrygujący temat „III Sobór Watykański? Na placu budowy Kościoła Inkluzji”. O tym, czym ma być „Kościół Inkluzji” prelegent Klubów „Polonia Christiana”, Paweł Chmielewski, pisał niejednokrotnie, komentując wewnętrzną rewolucję przetaczającą się przez Kościół Powszechny. Spotkania z red. P. Chmielewskim będą dobrą okazją do wyrobienia sobie własnej opinii na temat zagrożeń, jakich jeszcze być może nie dostrzegamy. Współorganizatorem spotkania w Lublinie jest Klub Inteligencji Katolickiej im. Prof. Czesława Strzeszewskiego w Lublinie.
Czy i jaką przyszłość mają relacje polsko-ukraińskie? Co z milionami Ukraińców w Polsce? Czy są szanse na zawieszenie broni za naszą wschodnią granicą i jak rzutuje to na bezpieczeństwo Polski? Zapraszamy Państwa na kontynuację zapoczątkowanego w Krakowie cyklu spotkań „Polska - Ukraina. Jakie sąsiedztwo?”. Kolejne spotkania organizujemy w Olsztynie i Elblągu.
Nasze Kluby w Pilźnie i Rakszawie organizują spotkania w ramach cyklu mającego na celu przywrócenie pamięci o wielkim biskupie, Polaku i patriocie - abp. Zbigniewie Szczęsnym Felińskim. Warto, przyjść, posłuchać i podyskutować o tej postaci oraz podobnych do niego wzorach świętości i polskości, i to w dodatku w obecności relikwii świętego hierarchy.
We wtorek 16 kwietnia br. prof. Marek Czachorowski w Klubie „Polonia Christiana” wygłosi wykład pt. „Spór o etykę św. Tomasza z Akwinu”. Mimo dużego upływu czasu nauka, jaką pozostawił on Kościołowi jest wciąż żywa i warta osobistego odkrywania. Zapraszamy więc do Warszawy na spotkanie z prof. Czachorowskim i rozważania o schedzie naukowej oraz religijnej, formującej od wieków wiernych Kościoła Rzymskiego.
Już w czwartek 11 kwietnia spotykamy się w Warszawie, by zaprotestować przeciwko zbrodniczej polityce tzw. „koalicji 13 grudnia”. Mowa o czterech nieludzkich i łamiących konstytucję projektach ustaw, pozwalających na zabijanie poczętych dzieci. Polacy nie mogą milczeć, gdy politycy próbują legalizować zabijanie bezbronnych ludzi. Prosimy o przybycie na wyznaczone miejsce zbiórki oraz poinformowanie znajomych.