Modernizacja czy rozwój? Pytania o przyszłość Polaków

2011-06-07 00:00:00
Modernizacja czy rozwój? Pytania o przyszłość Polaków

Kiedy słyszę i czytam, że modernizacja Polski wymaga poważnych zmian mentalności Polaków, przypominam sobie pewnego holenderskiego profesora ekonomii, który rozpoczął wykład w moim instytucie od zdania: ekonomista, który obiecuje społeczeństwu zamożność pod warunkiem zmiany mentalności, jest ideologiem, a nie ekspertem. Jeśli wierzyć medialnym autorytetom, to zamożność wymaga laicyzacji, relatywizmu, pamięci o możliwie wszystkich ofiarach totalitaryzmu - poza polskimi - oraz rezygnacji z "chorobliwego" patriotyzmu. Możemy więc być kimkolwiek, byle nasza mentalność stała się "niepolska".

Modernizacja jest dla mnie ideologicznym zawołaniem nowo-starych inżynierów społecznych obiecujących raj na ziemi pod warunkiem, że damy im władzę i pozwolimy realizować scenariusze postępu. A dla mnie na przykład modernizacja kolei wymaga wymiany gorszych torów na lepsze, brudnych i zdezelowanych wagonów na bardziej nowoczesne, wygodne i bezpieczne oraz stworzenia rozkładów jazdy, które zgadzają się z kursowaniem pociągów. Nie sądzę, by konieczne było także "zmodernizowanie świadomości pasażerów", wystarczą nowoczesne tory, pociągi i dworce.

Peter L. Berger w swojej "Rewolucji kapitalistycznej" bardzo przekonująco formułuje tezę o pewnej szczególnej różnicy między kapitalizmem a socjalizmem. Ten pierwszy jest praktyką działalności gospodarczej, ten drugi - wyłącznie doktryną i projektem ideologicznym. Kapitalizm, prywatna własność i wolny rynek to naturalne warunki działalności gospodarczej, zaś "ekonomia socjalizmu", ta nauczana i stosowana w PRL, to sztuczny, wymagający stosowania przymusu twór, który w wolnym kraju i demokratycznym systemie nigdy nie jest praktykowany.

Dlatego gospodarka szwedzka, traktowana często przez polskich "wolnorynkowców" jako przykład "zachodniego socjalizmu", dla P.L. Bergera jest przykładem kapitalistycznego systemu produkcji, który od innych kapitalistycznych systemów różni się jedynie zasięgiem instytucji państwa opiekuńczego. Nie jest to "żadna trzecia droga, jest to wariant drogi pierwszej (tj. kapitalistycznej). Z gruntu mylne jest traktowanie jej jako odmiany socjalizmu...".

Dlatego pytania o konieczność pogodzenia "wyzwań rozwojowych" z "potrzebami społecznymi", "tradycji z nowoczesnością" traktuję jako przykład myślenia rodem z PRL. To w tamtych czasach trzeba było sprostać "wyzwaniom rozwojowym socjalizmu", nawet kosztem "potrzeb społecznych". Podobnie polska tożsamość zwana w PRL "tradycją" lub zamiennie "zacofaniem" była dla modernizacji Polski na wzór sowiecki zagrożeniem. Nie było dla niej miejsca w zmodernizowanym, socjalistycznym raju.

Echa kolonializmu

Jeśli naprawdę przyznajemy komuś prawo do konstruowania i wprowadzania w życie "scenariuszy modernizacyjnych dla Polski" wymagających zmian naszej świadomości, to jesteśmy wciąż zanurzeni w PRL po uszy. Jeśli uwzględnianie potrzeb wyborców jest dla nas "uleganiem populizmowi", a zamożność Polaków - celem mniej ważnym niż modernizacja, to nic dziwnego, że konkretne problemy, np. w służbie zdrowia, komunikacji kolejowej, przy budowie autostrad, w systemie emerytalnym czy polityce rodzinnej, nie są rozwiązywalne.

Nasi tzw. fachowcy, zamiast działać, dyskutują "modernizacyjne scenariusze dla Polski" i zastanawiają się, czy jest możliwe godzenie ze sobą religijności z przedsiębiorczością lub innowacyjności z moralnością.

Pozwolę sobie przypomnieć, że teoria modernizacji swoje sukcesy w nauce, polityce i mediach odnosiła przede wszystkim w latach 60., gdy kraje tzw. Trzeciego Świata startowały po okresie kolonializmu do wyścigu o gospodarczy i polityczny sukces. U podstaw ówczesnej teorii modernizacji tkwiło przekonanie, że rozwój zawsze oznacza przechodzenie od społeczeństwa "tradycyjnego", przez formy pośrednie, do społeczeństwa "nowoczesnego" oraz że społeczeństwa tradycyjne muszą się "podciągnąć" do poziomu rozwiniętych społeczeństw zachodnich, naśladując rozwiązania przyjęte przez innych.

Modernizacja zawsze jest procesem odgórnym, sterowanym i stymulowanym z zewnątrz. Jak zauważa prof. Piotr Sztompka, modernizacja to zbliżanie się społeczeństwa w sposób zamierzony, celowy, planowany do uznanego modelu nowoczesności, najczęściej do wzorca jakiegoś istniejącego społeczeństwa uważanego za nowoczesne. Trudno uwolnić się od wspomnień o obietnicach sprzed 1989 roku i po nim. W czasach PRL musieliśmy "zbliżać" się do przodującej gospodarki Związku Sowieckiego. Potem, pozostając w tym samym schemacie myślenia, budować "drugą Japonię", Irlandię, a w popularnych piosenkach - San Francisco. Teraz, w czasach transformacji ustrojowej, mamy budować postindustrialne i ponowoczesne społeczeństwo.
A moim zdaniem, chodzi o rozwój społeczno-gospodarczy Polski, sprawną demokrację i uczciwe, sprawiedliwe oraz silne (tak!) państwo. Przyznam, że od Polski zmodernizowanej wolę Polskę zamożnych, wolnych, szczęśliwych Polaków, którym bezpieczeństwo, nieźle opłacaną pracę, edukację, służbę zdrowia, emerytury, sprawną infrastrukturę komunikacyjną i społeczną gwarantuje nie tylko wolny rynek, lecz także dobrze działające własne państwo, w którym równie dobrze jak przedsiębiorcy czują się pracownicy ich firm, konsumenci, rolnicy, czyli po prostu możliwie wszyscy obywatele.

Kapitał tradycji

Po co zmieniać mentalność ludzi, którzy wykazali się na trudnej drodze ku niepodległości, wolności i demokracji zarówno odwagą, jak i kreatywnością, przedsiębiorczością oraz zdolnością do ponoszenia ryzyka? Mówią nam, że warunkiem modernizacji ma być "zanik tradycyjnego społeczeństwa". Czy nasz (nawet jeśli niepełny) sukces w "obalaniu komuny" zawdzięczamy "nowoczesności naszych postaw", czy raczej tradycji, która sprawiła, że uważnie słuchaliśmy nauczania Jana Pawła II oraz duszpasterzy towarzyszących ludziom "Solidarności"? Czy w drodze do 1989 r. kierowaliśmy się patriotyzmem i pamięcią o demokratycznej, wolnej Polsce, czy normami typowymi dla społeczeństw, jak piszą socjologowie - "postnowoczesnych"?

[...]

Pełny tekst: "Nasz Dziennik"
„Jeśli upokorzy się mój lud, nad którym zostało wezwane moje Imię, i będą błagać, i będą szukać mego imienia, i odwrócą się od swoich złych dróg, ja im wybaczę, a kraj ich ocalę.” 2 Krn 7,14 Tymi słowami Pan Prezydent Elekt Karol Nawrocki rozpoczął swoje przemówienie po oficjalnym ogłoszeniu wyników wyborów na Urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polski w 2025 roku.
Coraz wyższe ceny energii i paliw. Nowe podatki i opłaty oraz restrykcje i wymogi wymierzone we właścicieli domów czy mieszkań, przedsiębiorców, kierowców, rolników... Czy w Zielonym Ładzie jakkolwiek chodzi o ekologię i co w związku z „ekologiczną” polityką Unii Europejskiej czeka nas w najbliższych latach? Opowiedzą o tym nasi eksperci w stolicy Dolnego Śląska, już we wtorek 17 czerwca.
Rozmowa z Dariuszem Walusiakiem, reżyserem filmowym, członkiem komitetu organizacyjnego Narodowego Orszaku Chrystusa Króla. Orszak rozpocznie Msza Święta w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, o godz. 12.00, skąd z modlitwą ulicami Krakowa przejdziemy na Wawel. W archikatedrze wawelskiej będziemy adorować Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi wspiera organizację Narodowego Orszaku Chrystusa Króla.
Kontynuując inicjatywę SKCh im. Ks. Piotra Skargi i grupy Apostolatu Fatimy, spotykamy się w najbliższy piątek 6 czerwca 2025 r. na wspólnej modlitwie. Gorąco zachęcamy Państwa do dołączenia, co można uczynić osobiście (w Krakowie) lub zdalnie za pośrednictwem transmisji na żywo przez serwis YouTube.
W czwartek 5 czerwca w Poznaniu organizowane jest spotkanie Klubu „Polonia Christiana”, poświęcone tematowi obrony polskiej szkoły przed jej dalszą degradacją. Niebezpieczne pomysły Ministerstwa Edukacji Narodowej zagrażają normalnemu edukowaniu młodych ludzi w oparciu o tradycyjne wartości. Temat poznańskiego wykładu i dyskusji z udziałem Zdzisławy Piaseckiej ze „Stowarzyszania Nauczyciele dla wolności” brzmi „Edukacja zdrowotna, rodzicu czy wiesz…?”.