Homoseksualna rewolucja kulturalna

2004-12-09 00:00:00

Antychrześcijańskie oblicze rewolucji kulturalnej


Utopijny cel rewolucji jakim jest budowa kolejnej wersji ziemskiego raju pełnego pokoju i dobrobytu, ale pozbawionego Boga i Jego przykazań, nie został zrealizowany przez komunistyczny totalitaryzm. Nie udało się komunistycznemu molochowi rozprzestrzenić rewolucji po całym świecie, a jego coraz większa niewydolność spowodowana brakiem środków potrzebnych do szerzenia rewolucji przyczyniła się w końcu do tzw. transformacji ustrojowej w krajach bloku sowieckiego począwszy do roku 1989.

Określenie transformacja ustrojowa jest tu kluczowe. Prof. Plinio Correa de Oliveira w swej książce "Rewolucja i Kontrrewolucja" wspomina o metamorfozie komunizmu czyli o zmianie formy przez komunizm bez zmiany jego bezbożnej istoty. Od roku 1989 r. jesteśmy właśnie świadkami przemiany ustrojowej dokonywanej rękami samych rewolucjonistów tj. komunistów, komunistycznych dysydentów oraz liberalnej opozycji. Transformacja ustrojowa nie była radykalnym zerwaniem z komunistyczną przeszłością PRL, ale jedynie zmianą oblicza rewolucji z brutalnego na uśmiechnięte, czego praktycznym wyrazem stała się tzw. polityka grubej kreski. Podział społeczeństwa na "my" i "oni" w latach 80. tak się zaostrzył, że komuniści utracili możliwość mobilizowania licznych grup społecznych na rzecz rewolucji. Rewolucyjny entuzjazm zgasł.

Stąd dokonując przemian w roku 1989 światowa i polska lewica nie zrezygnowały z celu, jakim jest budowa utopijnego raju na ziemi, a jedynie zmieniła metody działania. Porzucono system oparty na dyktaturze przemocy na rzecz wolności słowa, demokracji i wolnego rynku, które miały nas lepiej poprowadzić ku świetlanej przyszłości.

W rzeczywistości jednak zamieniono brutalne i aroganckie metody sowieckiego komunizmu na metody niedostrzegalnej perswazji ideologicznej polegającej na przemianie mentalności i poglądów ludzi przez zmianę ich stylu życia. Na tym właśnie polega, zawoalowana i zachowująca pozory atrakcyjności, rewolucja kulturalna, która zastąpiła prymitywny model sowieckiego komunizmu.

Stąd wprowadzając system przynajmniej z założenia oparty na wolności wypowiedzi, swobodnej przedsiębiorczości i wolności zrzeszania od razu przygotowano odpowiedni grunt tj. przekwalifikowanie kadry rewolucyjnej poprzez danie jej odpowiednich środków materialnych, finansowych i komunikacji społecznej.

Dlatego wolność wypowiedzi została od razu poddana cenzurze nie państwowej, ale medialnej. W tej chwili już same media opanowane przez byłą nomenklaturę, niektórych komunistycznych dysydentów i przedstawicieli liberalnej opozycji kontrolują jakie wypowiedzi i informacje mają być wprowadzane do opinii publicznej, a jakie nie. I tu już widać pierwszy sukces nowego oblicza rewolucji: udało się przekonać opinię publiczną, że media będące tubą komunistycznej propagandy, którym już prawie nikt nie wierzył, stały się nagle niezależne i bezstronne.
Czy wierzysz w swojego Anioła Stróża? Co odpowiesz na to proste przecież pytanie? Będziesz się zastanawiał? Zaprzeczysz? A może, bo tak wypada, wciąż niepewnym jednak głosem stwierdzisz, że… oczywiście? A co odparł jeden z kleryków, zapytany w ten sposób przez św. Ojca Pio w San Giovanni Rotondo?
W pierwszy piątek miesiąca sierpnia o godzinie 15.00 w Bazylice Bożego Ciała w Krakowie odbędzie się comiesięczna wspólna Modlitwa Różańcowa w intencji Apostołów Fatimy i Przyjaciół „Przymierza z Maryją”.
Na Jasnej Górze, przed obliczem Matki Bożej, dwaj polscy hierarchowie – ks. bp Wiesław Mering i ks. bp Antoni Długosz – odważyli się powiedzieć prawdę: o zagrożeniach ideologii, polityki bez wartości, migracji niszczącej Europę.
Wiosną 2004 roku 54-letnia Francuzka Bernadette Marie Helene Vernamat wybrała się z pielgrzymką do Libanu, do grobu św. Charbela. Kobieta chorowała na złośliwego raka piersi i żołądka. Po spowiedzi i Komunii św. odmówiła cały Różaniec przy grobie świętego. Badania, które zrobiła po powrocie do domu, wykazały jej całkowite uzdrowienie. Tak działa ten wyjątkowy mnich z Libanu, za wstawiennictwem którego łaskę uzdrowienia otrzymały już tysiące osób.
Rankiem 16 lipca 1251 r., gdy Szymon Stock odmawiał piękną, ułożoną przez siebie modlitwę Flos Carmeli, wedle jego własnej relacji jaką zdał ojcu Piotrowi Swayngtonowi, swojemu sekretarzowi i spowiednikowi: "nagle ukazała mi się Matka Boża w otoczeniu wielkiej niebiańskiej świty i trzymając w ręce habit Zakonu, powiedziała mi: "Weź, Najukochańszy Synu, ten szkaplerz twego Zakonu, jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego".