Liberalna kołtuneria kontra moherowe berety

2005-11-17 00:00:00

"Moherowe berety" - to określenie zrobiło w ostatnim czasie prawdziwą karierę w polskich mediach. Odmieniane jest we wszystkich przypadkach na łamach codziennych gazet, dyskutuje się o nim w telewizyjnych programach publicystycznych w porach największej oglądalności. Co sprawiło tak wielkie zainteresowanie produktem dostępnym w sklepach pasmanteryjnych?

Sympatycznym określeniem "formacji moherowych beretów", żartobliwi, czy może złośliwi internauci nazwali tysiące starszych pań stanowiących bardzo aktywną grupę członków kół przyjaciół Radia Maryja. Nazwa ta, związana z powszechnym w tej grupie wiekowej elementem ubioru, który zastąpił już tradycyjne haftowane chustki na głowach, nie wydawała się specjalnie napastliwa i sami słuchacze Radia Maryja, wśród których wiele jest wszak osób młodych i nie noszących beretów wykonanych z moherowej wełny, przyjmowali ją z przymrużeniem oka. Jednak nagle, zupełnie nieoczekiwanie weszła ona z niezwykłą siłą do debaty publicznej.

Oto podczas sejmowej debaty nad expose premiera Kazimierza Marcinkiewicza przywódca najsilniejszego ugrupowania opozycyjnego w Sejmie RP oparł swoje wystąpienie na przedstawieniu obrazu Polski pękniętej na dwoje: na Polskę "moherowych beretów" i Polskę "aksamitnych kapeluszy". Ta pierwsza - zdaniem Donalda Tuska - zamieszkana jest przez ludzi starszych, słabo wykształconych, w większości bezrobotnych lub mało zarabiających, bojących się modernizacji i Europy, a co najważniejsze - głosujących na Prawo i Sprawiedliwość, Ligę Polskich Rodzin, PSL czy Samoobronę i słuchających Radia Maryja.

W "Polsce aksamitnych kapeluszy" mieszkają - według lidera Platformy Obywatelskiej - wyłącznie ludzie dobrze wykształceni, otwarci na świat, pragnący rozwoju naszej Ojczyzny i oczywiście - głosujący na Donalda Tuska i jego partię. Słowa Tuska podchwycił natychmiast nie tylko chór pomniejszych liberalnych polityków i publicystów, ale także główny ideolog Platformy - prof. Paweł Śpiewak, guru socjal-liberałów, który występując niemal we wszystkich możliwych programach telewizyjnych, mówił o Polsce "moherowej" jako o "Ciemnogrodzie", kraju głupoty i zacofania.

W taki właśnie sposób Platforma Obywatelska, partia, która przez ostatnie dwa lata mówiła o odrodzeniu państwa, o IV Rzeczypospolitej, przedstawiając się jako partia konserwatywna i umiarkowana, ukazała opinii publicznej swoje prawdziwe oblicze. A jest to oblicze nieboszczki - przepraszam, piekłoszczki - Unii Demokratycznej z czasów, gdy pierwsze skrzypce grał w tamtej partii prof. Bronisław Geremek. Partii idącej w awangardzie rewolucji obyczajowej, partii ludzi "oświeconych", przekonanych o swej wyższości nad całą resztą, głęboko gardzących tą częścią Polaków, którzy wyrażają przywiązanie do polskiej tradycji i zasad wypływających z religii katolickiej. Platforma okazała się więc w swej istocie barką desantową niosącą środowiska lewicowo-liberalne na pola zajmowane - w związku z przesuwaniem się opinii publicznej w Polsce na prawo - przez wyborców umiarkowanej prawicy.

Atakując wyborców konkurencyjnych partii i tworząc sztuczną linię podziału liderzy Platformy próbują powstrzymać wspomniane przesuwanie się opinii publicznej w prawą stronę. Uwypuklenie drugorzędnych cech łączących wyborców dwóch wielkich obozów staje się konieczne, by odwrócić uwagę od prawdziwej linii frontu przebiegającej zupełnie gdzie indziej. Tym, co przede wszystkim łączy rzesze naszych rodaków zaliczonych przez Tuska w szeregi "Polski moherowych beretów" jest - może z wyjątkiem części wyborców Samoobrony - tradycjonalizm sensu largo, rozumiany jako przywiązanie do religii katolickiej i wynikającej z niej moralności, tradycyjnego modelu rodziny, połączone z patriotyzmem i silnym poczuciem tożsamości lokalnej i narodowej.

Cechami bardziej charakterystycznymi dla elektoratu Tuska są: wykorzenienie, brak silnego przywiązania do polskości, religijna letniość lub szeroka paleta postaw od wojującego ateizmu do agnostycyzmu, wreszcie przekonanie o wyższości modelu społeczeństwa otwartego nad tradycyjną wspólnotą narodową.

Problem Platformy polega jednak na tym, że w Polsce ta pierwsza grupa jest zdecydowanie większa od drugiej, zaś PO udając partię bardziej konserwatywną niż jest nią w rzeczywistości, otrzymała poparcie także od ludzi, których znacznie więcej łączy z elektoratem tradycyjnym, niż elektoratem lewicowo-liberalnym. Więcej, nawet w dołach samej Platformy znajdują się działacze, których konserwatywne poglądy w kwestiach obyczajowych mogą sprawić, że wycofają się z tej partii, gdy w pełni ukaże ona swe oblicze formacji liberalnej kołtunerii.
Próbuje się więc tworzyć sztuczną linię podziału i zaliczać w szeregi "zacofanych, pokrzywdzonych i odrzuconych" Polaków takich, jak np. wielu przyjaciół piszącego te słowa, którzy wykształceni są z pewnością lepiej niż p. Donald Tusk, znają też więcej niż on języków i posługują się swobodniej osiągnięciami współczesnej techniki.

Nie boją się Europy, bo czują się Europejczykami, ale bardziej kochają Polskę, niż brukselską biurokrację. Nie gardzą własnym narodem i szanują ludzi ubogich, choć niektórzy są całkiem zamożni i dobrze radzą sobie w życiu. Głosują na prawicę przede wszystkim dlatego, że są głęboko wierzącymi katolikami i znają społeczne konsekwencje swojej wiary.

Panowie Tusk i Śpiewak boją się prawicowego elektoratu, na który składa się zarówno ta wspomniana młoda, dynamiczna, nie naznaczona piętnem komunizmu inteligencja, jak i ludzie ubodzy, doświadczeni przez PRL, o których III RP nie potrafiła zadbać przez 15 lat swego istnienia. Nic więc dziwnego, że już na wstępie nowej kadencji parlamentarnej próbują dyskredytować wyborców swych przeciwników. Jednak efektem aroganckiego zachowania przywódców PO będzie zapewne jedynie wzrost sympatii ogółu społeczeństwa do wskazanego przez nich wroga publicznego, do "moherowych beretów".

I chociaż do mojego codziennego ubrania bardziej pasowałby kapelusz, sam zamierzam udać się do sklepu, by kupić sobie moherowy beret, jako znak protestu przeciwko liberalnej bufonadzie nowego wcielenia partii ludzi "oświeconych".
To najbardziej radosny moment w roku dla każdego katolika. Dlatego też, z okazji Świąt Wielkiej Nocy A.D. 2024, zarząd Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi pragnie wszystkim Państwu złożyć życzenia. Zachęcamy do lektury ich treści.
Ze smutkiem zawiadamiamy, iż zmarł wieloletni Przyjaciel Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi i środowisk Tradycji katolickiej w Polsce - ksiądz prałat Roman Kneblewski. Od lat zmagał się z chorobami i urazami, a ostatnie dni spędził w szpitalu. We wtorek skończył 72 lata.
„Jaki jest ostateczny cel antykultury? W pierwszą rocznicę śmierci śp. Krzysztofa Karonia” to tytuł konferencji, której temat jest niezwykle aktualny w dzisiejszych czasach. To wydarzenie komplementarne pod kątem wykładów i debat prowadzonych przez znawców problemu, idących wbrew lewicowej dekonstrukcji naszego życia społecznego i porządku moralnego. Zapraszamy do rejestracji udziału w konferencji, która odbędzie się w sobotę 20 kwietnia 2024 roku w Warszawie.
Zapraszamy wszystkich Państwa na kontynuację cyklu wykładów prof. Roberta Ptaszka w ramach spotkań naszego warszawskiego Klubu. Tym razem znany i ceniony badacz przybliży nam problem herezji kwietyzmu. Ten negujący tradycyjne nauczanie Kościoła pogląd powraca z kolejnymi falami zachwytu trendami ponowoczesności.
Pewne tematy po prostu trzeba podjąć, szczególnie gdy chodzi o sprawy najważniejsze. Dlatego zapraszamy Państwa na wyjątkową debatę, połączoną z promocją najnowszego numeru „Polonia Christiana”. W jakiej Polsce chcemy żyć w przyszłości? Jaką Ukrainę będziemy mieć za naszą wschodnią granicą? Na ile poważne będzie zagrożenie rosyjskie i w jakim stopniu jest w stanie przeciwdziałać mu państwo z wyludniającym się narodem i milionami imigrantów?