Szkoła może założyć dokument wskazujący na przemoc w rodzinie – donosi „Rzeczpospolita”. Już nie tylko policjanci i pracownicy socjalni mogą założyć tzw. niebieską kartę (NK), nowe prawo daje takie możliwość każdemu nauczycielowi. Eksperci ostrzegają, że może to prowadzić do wielu nadużyć. Niebieskiej karty w szkole broni Katarzyna Hall, minister edukacji.
Założenie niebieskiej karty rozpoczyna procedurę, od której nie można odstąpić – przypomina prof. Brunon Hołyst. Kryminolog zauważa, że może ona stygmatyzować rodzinę, dlatego nauczyciele nie powinni mieć prawa do zakładania NK. Zwłaszcza że relacje między nimi, a rodziną ucznia nie zawsze są idealne.
Także Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zaznacza, że nauczyciele nie powinni wypełniać niebieskiej karty, gdyż nie są do tego odpowiednio przygotowani.– Może się zdarzyć, że na zięcia doniesie rozżalona teściowa, a na ojca matka w trakcie rozwodu. Nauczyciel zaś nie ma możliwości zweryfikowania takich informacji. Tymczasem w NK wpisuje się m.in., czy dziecko jest kopane, zmuszane do kontaktów seksualnych, ale także czy jest popychane, czy ma ograniczane kontakty – zauważa. Według niej, może się zdarzyć, że zwykły domowy „szlaban", na który dziecko poskarży się w szkole, zostanie potraktowany jako przestępstwo.
Katarzyna Hall, minister edukacji, uważa natomiast, że ważniejsze niż nadgorliwie założenie karty bez odpowiedniego uzasadnienia jest to, aby nie zostało przeoczone żadne krzywdzone dziecko.
Nauczyciel ma wypełniać niebieską kartę w obecności rodziców, jednak nie musi być przy tym psycholog. Dokument trafia do specjalnego gminnego zespołu , który podejmuje decyzję, co dalej zrobić. W najgorszym razie może się to skończyć odebraniem praw rodzicielskich – zauważa „Rzeczpospolita”.
Źródło: Rzeczpospolita
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy