Środowiska – Zwyczaje – Cywilizacje
 
Spokój w porządku, zaburzenie w nieładzie

Wzgórza układają się harmonijnie, jedno za drugim, aż do dalekiej linii horyzontu. Atmosfera jest pełna świeżości wczesnego poranka, jasność spływa na obraz i sprawia wrażenie, że pochylone wzgórza, delikatna trawa i drobne listowie drzew oddychają słodyczą. Owce, posłuszne i zadowolone, wspaniale wtopione w harmonię nastroju, pasą się spokojnie. Na pierwszym planie owczarek, wierny i „zamyślony", idzie sobie spokojnie i tak beztrosko, jakby był na wakacjach...

W środku obrazu - człowiek, skromny wieśniak z Pirenejów gdzieś w pobliżu Lourdes. Całe to wspaniałe i proste piękno, jaśniejące jak odzienie lilii polnych, spływa ze wszystkich stron ku niemu, głaszcze jego ciało, ale przede wszystkim przemawia do jego duszy.

On sam na pewno nie umiałby opisać tego, co słyszy. Ale jest tu, spokojny i zamyślony, jak król, do którego wszystko to należy. Wszystko w tej spokojnej radości mówi mu o dobroci i wielkości Boga, o znaczeniu jego własnego istnienia i o wzniosłym i wieczystym przeznaczeniu jego duszy.

Jednego można żałować; że w tym pejzażu żadna wieża kościelna, żaden krzyż ani kapliczka z Matką Boską nie przypomina nam piękna o wiele wyższego ponad piękno natury - wspaniałe piękno tego arcydzieła, jakim jest Święty Kościół Katolicki.

Cała atmosfera tchnie spokojem duszy. Jest to właśnie pokój wypływający z porządku, o którym mówił papież Jan XXIII w swoim orędziu na Boże narodzenia 1959 r.

Jak często współczesne życie oddala nas od tego ideału, który można osiągnąć, oczywiście nie tylko na wsi, ale także w ośrodkach miejskich, jeżeli tylko są one kształtowane według wzorów chrześcijańskich.

Zamiast tego słychać odgłosy charakterystyczne dla ogromnych nowoczesnych miast, przypominających wieże Babel - to jest stukot maszyn, wrzask i jazgot ludzi, którzy sprzeczają się w gonitwie za złotem i uciechami. Są to ludzie, którzy od dawna nie chodzą, ale biegają; nie umieją pracować inaczej, jak do utraty tchu; nie potrafią spać bez proszków; nie potrafią się radować bez środków pobudzających. Ich śmiech jest smutnym i nerwowym grymasem; od dawna nie wyczuwają harmonii prawdziwej muzyki, ale wyżywają się w kakofonii jazzu, rock-and-rolla i techno. To wszystko jest oznaką wzburzenia, nieładu społeczeństwa, które może znaleźć prawdziwy pokój tylko wtedy, gdy odnajdzie prawdziwego Boga.