Udziel ”homo-ślubu” albo zabieraj swoje rzeczy

2011-09-23 00:00:00
Udziel ”homo-ślubu” albo zabieraj swoje rzeczy
John Horvat z amerykańskiego TFP w artykule „Homoseksualne małżeństwa – zaakceptuj albo zrezygnuj” porusza problem tysięcy urzędników, którzy stanęli przed wyborem akceptacji - wbrew własnemu sumieniu „homo –małżeństw”- albo rezygnacji z pracy. Pisze również o nadzwyczajnej gorliwości do bezwzględnego egzekwowania prawa przyjętego wbrew większości i nieegzekwowaniu prawa, zaakceptowanego przez zdecydowaną większość obywateli.

Horvat zauważa, że gdy niedawno zalegalizowano w Nowym Jorku tzw. homo-małżeństwa, niezliczone rzesze nowojorczyków były przeciwne tej skandalicznej decyzji lokalnej legislatury. Protestowali między innymi chrześcijańscy urzędnicy doskonale zdający sobie sprawę z konsekwencji przyjęcia niemoralnego prawa.

Urzędnicy stanu cywilnego zostali zmuszeni do przeprowadzania i uprawomocniania „ślubów” homoseksualnych, poprzez złożenie pod aktami małżeńskimi własnego podpisu. Wyjątek przewidziany został jedynie dla duchownych, którzy takich „ślubów” nie uznają, bo są grzeszne.

Urzędnikom pozostawiono wybór: akceptacja „homo-małżeństw” albo rezygnacja z pracy. Przekonała się o tym ostatnio m.in. urzędniczka Rose Marie Belforti z Ledyard,w stanie Nowy Jork.

Kiedy ustawa została przyjęta, Belforti nie zgodziła się na złożenie podpisu pod aktem małżeńskim pary homoseksualnej, gdyż nie pozwalało jej na to sumienie. Kobieta nie odmówiła homoseksualistom prawa do zawarcia takiego związku, jedynie poprosiła, by umówili się na spotkanie z innym urzędnikiem, który niejako w zastępstwie złoży swój podpis, stwierdzający ważność tak zawartego związku.

Dwóch pederastów oburzyło się na postępowanie urzędniczki. Sprawa wywołała burzę wśród homoseksualnych organizacji. Natychmiast podniosły się głosy oburzenia i oskarżenia o „religijną bigoterię” oraz lekceważenie prawa. Strona Rose Marie Belforti na Facebooku zaroiła się od obraźliwych komentarzy.

Uwaga całej Ameryki nagle skupiła się na sennym miasteczku liczącym niespełna 500 rodzin i na lokalnej urzędniczce, która zazwyczaj rocznie wydawała dziesięć aktów małżeńskich.

Prawnicy zewsząd zaczęli grozić jej pozwami. Sugerowali, że Belforti powinna podpisać się pod aktem małżeńskim, stwierdzającym ważność zawarcia przez homoseksualistów „małżeństwa” albo zrezygnować z pracy. Pojawiły się petycje internetowe z żądaniem, by kobietę wyrzucić z urzędu.

Prezes fundacji People for The American Way Michael Keegan grzmiał oburzony: - Jeśli urzędnik chce się uchylać od obowiązków wynikających z jego pracy, to powinien zrezygnować i zostać zastąpiony przez kogoś, kto wykona zadanie i będzie przestrzegał prawa.
Drew Courtney, rzecznik fundacji mówił: - Ona ma zadanie do wykonania, które wynika z jej stanowiska pracy, czyli ma obowiązek wydawania aktów małżeńskich zgodnie z prawem państwowym, które to reguluje.

„Wydaje się jednak – pisze Horvat – że zasada akceptacji albo rezygnacji obowiązuje tylko w jedną stronę i to w dodatku w odniesieniu do kwestii homoseksualnych.” Przypomina, że takiej gorliwości nie okazano w kwestii obrony ustawy federalnej DOMA, stanowiącej, że małżeństwo może istnieć jedynie pomiędzy mężczyzną i kobietą. Ustawa ta popierana jest przez zdecydowaną większość obywateli, a mimo to w lutym br. administracja Obamy podjęła decyzję o rezygnacji z obrony jej konstytucyjności w sądzie. Izba Reprezentantów została niejako zmuszona do przejęcia obowiązku departamentu sprawiedliwości. Politycy wynajęli bardzo drogiego prawnika, którego lobby homoseksualne próbowało zdyskredytować i zmusić do rezygnacji z obrony ustawy, podpisanej w 1996 r. przez prezydenta Clintona.

Konstytucyjność prawa jest naturalnie określana przez sądy – a nie władzę wykonawczą. Jednak w tym przypadku władza wykonawcza wyraźnie sprzyja pederastom i lesbijkom, toteż prawo to nie jest egzekwowane z taką stanowczością.

Drugim przykładem jest tzw. Propozycja 8 poparta przez zdecydowaną większość Kalifornijczyków. Definiuje ona małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Urzędnicy mają obowiązek bronić tego prawa niezależnie od własnych opinii. Jednak, gdy poprawka do konstytucji stanowej została zaskarżona, wówczas prokurator generalny Kalifornii Jerry Brown oraz ówczesny gubernator Arnold Schwarzenegger zrezygnowali z obowiązku obrony jej konstytucyjności. Obrońcy tradycyjnego małżeństwa byli oburzeni lekceważeniem prawa, które zostało przyjęte przesz zdecydowaną większość obywateli stanu.

Horvat tłumaczy, że urzędniczka Rose Marie Belforti nie odmówiła wykonania swoich obowiązków, po prostu chciała aby w tym jednym przypadku zastąpił ją inny urzędnik. Dla porównania, od obowiązków bronienia prawa uchylili się najwyżsi urzędnicy państwowi: szef departamentu sprawiedliwości oraz były prokurator generalny i były gubernator Kalifornii. Mimo to nikt z fundacji People for The American Way nie wzywał ich do bezwzględnego przestrzegania prawa albo rezygnacji ze stanowiska, zgodnie z logiką postepowania przyjętą w przypadku Belforti - mało znaczącej w skali kraju urzędniczki.

Przedstawiciel TFP zwraca uwagę, że w całej tej sprawie chodzi o program, który depcze sumienia urzędników, lekceważy prawa i konstytucję, a także ignoruje opinię większości. Program ten jest narzucany społeczeństwu siłą i z pewnością nie jest częścią „American Way.”

Źródło: TFP.org, AS.
To będzie prelekcja niezwykle ciekawa, dotykająca najważniejszego wydarzenia politycznego najbliższych tygodni - wyborów do Parlamentu Europejskiego. Naszym gościem w warszawskim „Klubie” będzie dr hab. prof. KUL Mieczysław Ryba. Temat spotkania to „Wybory do Parlamentu Europejskiego: podległość czy suwerenność Polski?". Wstęp wolny!
Od antypedagogiki do antyedukacji - czy w tym kierunku musi zmierzać polski system edukacyjny? Jakie są alternatywy? To pytania ważne nie tylko dla tych, którzy mają dzieci w wieku szkolnym. To dyskusja pokoleniowa, traktująca o przyszłości naszego kraju - bo, jak prawił kanclerz Zamoyski, „takie będą rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie”. Do tej dyskusji zapraszamy w ramach najbliższego spotkania naszego „Klubu” w Opolu.
W niedzielę 12 maja w dwóch miejscowościach obwodu lwowskiego – w Pnikucie i w Krukienicach – będzie można wysłuchać prelekcji o św. Szarbelu i ucałować relikwie maronickiego zakonnika, którego kanonizacji dokonał 9 października 1977 roku papież Paweł VI. O libańskim duchownym i świętym opowie działacz pro life i obrońca wartości katolickich Jacek Kotula z Podkarpacia. Niedzielne prelekcje to pierwsze spotkania przygotowane przez Klub „Polonia Christiana” na Ukrainie.
Jacek Kotula wraz z Klubem "Polonia Christiana" zapraszają na kolejny fascynujący cykl spotkań, poświęconych życiu i cudom świętego Szarbela Machlufa, zmarłego w Wigilię 1898 roku duchownego maronickiego, mnicha i pustelnika, świętego Kościoła Katolickiego. Już wkrótce opowie o nim w Iwoniczu Zdroju, Rymanowie Zdroju i Babicy koło Rzeszowa.
Niezłomna osobowość, wielki patriotyzm i pełne oddanie Ojczyźnie – tymi słowami można określić postawę rotmistrza Witolda Pileckiego, który czynnie walczył o wolną Polskę w I i II wojnie światowej, w wojnie polsko – bolszewickiej oraz z władzą komunistyczną po 1945 roku. Na dwa spotkania z dr Anną Mandrelą, poświęcone tematowi kształtowania cnót i charakteru na przykładzie Pileckiego, zapraszają Kluby „Polonia Christiana” do Olsztyna i Elbląga.