W. Brytania: wyrzuty sumienia z powodu aborcji dokonanej 40 lat temu

2008-03-13 00:00:00
W. Brytania: wyrzuty sumienia z powodu aborcji dokonanej 40 lat temu

Jo Woodgate dokonała aborcji blisko 40 lat temu. Była jedną z pierwszych kobiet, które wykorzystały zalegalizowanie tego procederu na Wyspach Brytyjskich. Jednak do dziś nękają ją wyrzuty sumienia z powodu zabicia swego poczętego dziecka. Gazeta „The Daily Mail” opowiada historię Jo.

Ostatnio siostrzenica Jo Woodgate urodziła swoje pierwsze dziecko. Jej zdaniem powinna to być radosna chwila dla wszystkich. Tymczasem, kiedy Jo patrzyła na niemowlę, czuła jak łzy cisnęły się jej do oczu. Nagle jak w kalejdoskopie stanęły jej przed oczami zdarzenia sprzed prawie 40 lat.

Przypomniała sobie jak zawieziono ją do małego wiejskiego szpitala w Leicester. – Moje wspomnienia są tak żywe, że prawie czuję zapach, jaki unosi się po dezynfekcji – wspomina Woodgate. – Widzę ten pełen dezaprobaty wyraz odmalowujący się na twarzach pielęgniarek, kiedy wprowadzały mnie przez drzwi wejściowe i prowadziły do mojego łóżka. Mówi się, że czas goi rany, jednak w moim przypadku (...) okazało się, że jest inaczej – mówi.

Dokonałam aborcji ponieważ myślałam, że była to najlepsza rzecz jaką mogłam zrobić. (...) Jednak myliłam się, sądząc, że aborcja jest łatwym sposobem na rozwiązanie sytuacji nie do przyjęcia, jak to się w tamtych czasach określało – podkreśla po latach kobieta. – Teraz wiem, że poradziłabym sobie z wychowaniem tego dziecka i z każdym rokiem, który mija czuję jak narasta we mnie poczucie winy oraz żal z powodu tego co zrobiłam.

Jo Woodgate przestrzega młode kobiety przed decyzją o „pozbyciu się dziecka”, na którego przyjście nie są jeszcze gotowe, aby nie traktowały aborcji jako formy antykoncepcji.

Ta procedura – jak się wyraziła Jo odnosząc się do aborcji – została zalegalizowana trzy lata wcześniej w 1967 r., jednak była ona wciąż bardzo kontrowersyjna i młode dziewczyny nie decydowały się na nią tak powszechnie jak dzisiaj.

Woodgate twierdzi, że była tak bardzo zestresowana i zmieszana, iż nie była w stanie jasno myśleć o tym, jak będzie się czuła w przyszłości, ze świadomością czynu, którego miała się dopuścić. Zachowała się egoistycznie – jak sama przyznaje – myśląc jedynie o natychmiastowym rozwiązaniu swojego „problemu”.

Jo nikomu nie przyznała się, że dokonała aborcji. Była przekonana, że nikt nie chciałby z nią utrzymywać kontaktu. Powiedziała, że poroniła. Nawet jej rodzice nie poznali prawdy. Matka ma obecnie 98 lat i o niczym nie wie.

Jednak sprawa aborcji raz po raz powracała, zwłaszcza po ponownym wyjściu za mąż. – Zdałam sobie sprawę, jak bardzo pochopnie podjęłam decyzję o tym, że nie ma miejsca w moim życiu dla kolejnego dziecka. Nigdy też nie powiedziałam mojemu drugiemu mężowi o „przerwaniu ciąży”. Czuję się z tego powodu bardzo winna. A on jest taki staroświecki, że pomyślałam, że byłby przerażony, gdyby się o tym dowiedział – mówi Woodgate.

Rozpacz z powodu aborcji wzrosła, kiedy Jo zaszła ponownie w ciążę. Była w szoku, gdy przeczytała, że w 12 tygodniu ciąży wszystkie podstawowe organy dziecka są już uformowane – a ona dokonała aborcji właśnie w 12 tygodniu ciąży. Informacje na temat sposobu dokonywania aborcji powodowały, że czuła się jeszcze bardziej winna. A kiedy po urodzeniu tuliła w ramionach swoją córkę czuła, że tak samo powinno było być w przypadku dziecka, którego nie chciała.

Woodgate chciała urodzić kolejne dzieci, lecz nie mogła więcej zajść w ciążę. Jej zdaniem to kara za to, co zrobiła. Bardzo chciała mieć chłopca. Zastanawia się, czy to dziecko, które zabiła było właśnie chłopcem. Obecnie jest ponownie rozwiedziona.

– Zbyt wiele młodych kobiet korzysta z aborcji jako formy antykoncepcji, sądząc, że potem wszystko wróci do normy. Nie rozumieją, że później życie już nigdy nie będzie takie samo. Jestem przekonana, że podjęłam kiedyś głupią decyzję i ból oraz żal, które czuję obecnie są czymś, z czym muszę żyć do końca moich dni – podkreśla Jo Woodgate.

Źródło: „The Daily Mail”, oprac. AS.

Jak długą drogę w kierunku zatracenia pokonał człowiek w ciągu tych ostatnich 40 lat. Woodgate pamięta „pełen dezaprobaty wyraz odmalowujący się na twarzach pielęgniarek”, który towarzyszył jej kiedy szła zabić swoje dziecko. Dziś brytyjskie pielęgniarki domagają się „prawa”(!) do osobistego mordowania dzieci nienarodzonych.
- Postaraj się o wybicie medalika według tego wzoru. Wszyscy, którzy będą go nosili, dostąpią wielkich łask, szczególnie jeśli będą go nosili na szyi. Łaski będą obfite dla tych, którzy nosić go będą z ufnością – usłyszała od Matki Bożej podczas objawienia św. Katarzyna Laboure 27 listopada 1830 roku. Dziś i Ty możesz otrzymać Cudowny Medalik i dostąpić wszelkich łask obiecanych przez Maryję. Wystarczy, że klikniesz w link i wypełnisz krótki formularz.
Czy wierzysz w swojego Anioła Stróża? Co odpowiesz na to proste przecież pytanie? Będziesz się zastanawiał? Zaprzeczysz? A może, bo tak wypada, wciąż niepewnym jednak głosem stwierdzisz, że… oczywiście? A co odparł jeden z kleryków, zapytany w ten sposób przez św. Ojca Pio w San Giovanni Rotondo?
W pierwszy piątek miesiąca sierpnia o godzinie 15.00 w Bazylice Bożego Ciała w Krakowie odbędzie się comiesięczna wspólna Modlitwa Różańcowa w intencji Apostołów Fatimy i Przyjaciół „Przymierza z Maryją”.
Na Jasnej Górze, przed obliczem Matki Bożej, dwaj polscy hierarchowie – ks. bp Wiesław Mering i ks. bp Antoni Długosz – odważyli się powiedzieć prawdę: o zagrożeniach ideologii, polityki bez wartości, migracji niszczącej Europę.
Wiosną 2004 roku 54-letnia Francuzka Bernadette Marie Helene Vernamat wybrała się z pielgrzymką do Libanu, do grobu św. Charbela. Kobieta chorowała na złośliwego raka piersi i żołądka. Po spowiedzi i Komunii św. odmówiła cały Różaniec przy grobie świętego. Badania, które zrobiła po powrocie do domu, wykazały jej całkowite uzdrowienie. Tak działa ten wyjątkowy mnich z Libanu, za wstawiennictwem którego łaskę uzdrowienia otrzymały już tysiące osób.