Wiedeńska wiktoria sprzed 341 lat pogłębia nasze przekonanie o doniosłej roli, jaką Rzeczpospolita odgrywała przez wieki i jaką powinna realizować dzisiaj, gdy nowa fala barbarzyństwa próbuje odciąć morale Starego Kontynentu od dziedzictwa chrześcijańskiego. Pamięć o powinności narodów Europy wobec tradycji i cywilizacji łacińskiej budują właśnie takie daty, które przypominają siłę płynącą z obrony naszej wiary oraz wartości, mających korzenie w Dekalogu. A czym dzisiaj powinna być dla nas wygrana pod Wiedniem w 1683 roku?
Gdyby do stworzonej w 1851 roku przez brytyjskiego historyka Edwarda Sheparda Creasy’ego (i uzupełnionej później przez dyplomatę i pisarza Edgara Vincenta D'Abernon do liczby 18) listy bitew decydujących w dziejach świata dodać kolejną, z pewnością jedną z najpoważniejszych kandydatek byłaby bitwa wiedeńska, stoczona w 1683 roku z Imperium Osmańskim. Podobnie jak kilka innych batalii z tej listy, wiktoria wiedeńska była przełomem, dzięki któremu dzieje znacznej części świata potoczyły się po torach cywilizacji chrześcijańskiej.
Klęska doznana przez Imperium Osmańskie pod Wiedniem była dla potęgi islamskiej olbrzymim ciosem, który zatrzymał jej ekspansję w Europie, trwającą od zdobycia Konstantynopola w 1453 roku. Kilkanaście tysięcy zabitych żołnierzy osmańskich oraz wielkie straty w uzbrojeniu i wyposażeniu armii były stratami, które przetrąciły kręgosłup tureckich najeźdźców na długie lata, dając oddech chrześcijańskiej Europie.
Pogromcą wojsk osmańskich był król Rzeczpospolitej, Jan III Sobieski, którego talent dowódczy – jeszcze jako hetmana – Turcy poznali w 1673 roku pod Chocimiem. Rok później Jan Sobieski został na sejmie elekcyjnym wybrany królem Polski.
Wiosną 1683 roku polski władca podpisał traktat zaczepno-obronny pomiędzy Rzecząpospolitą a Austrią, w którym obydwie monarchie gwarantowały sobie pomoc w przypadku zagrożenia stolic: Wiednia lub Krakowa. Dla Wiednia głównym celem sojuszu było opanowanie zbuntowanych Węgrów, dla Polski odzyskanie Kamieńca Podolskiego – ważnego gospodarczo miasta i strategicznej twierdzy na południowych rubieżach Rzeczpospolitej.
Traktat ten był potrzebny obydwu stronom, albowiem w należącej do Austrii części Węgier Madziarzy pod wodzą Emeryka Thökölego zbuntowali się przeciw dworowi Habsburskiemu, z czego skorzystała Turcja. Postanawiając o poszerzeniu swojego panowania w Europie Środkowej i uderzając w kierunku Wiednia.
Armia turecka, sformowana na początku 1683 roku w Adrianopolu, 31 marca 1683 roku, pod wodzą sułtana Mehmeda IV, ruszyła do Belgradu. W dzisiejszej serbskiej stolicy wojska tureckie zostały wzmocnione siłami z pobliskich prowincji i ogromna armia przez Węgry podążyła w kierunku Wiednia. W Székesfehérvárze, na wielkiej radzie wojennej, wyznaczono cel ataku: Wiedeń.
10 lipca 1683 roku pod murami austriackiej stolicy było już, jak podają różne źródła, od 140 tys. do 300 tys. ludzi pod dowództwem wielkiego wezyra Kara Mustafa, który został dowódcą wyprawy, stając na czele największej armii zmobilizowanej przez Turków w XVII wieku. Po stronie Imperium Osmańskiego znaleźli się Tatarzy, kontyngenty wojsk z Mołdawii, Wołoszczyzny oraz z Siedmiogrodu.
Od 14 lipca rozpoczęło się oblężenie Wiednia, a widmo porażki stolicy Austrii skłoniło cesarza Leopolda do skierowania do Jana III Sobieskiego prośby, w której pisał: Nie tyle oczekujemy wojsk Waszej Królewskiej Mości, ile osoby Waszej, pewni że osoba Wasza Królewska na czele naszych wojsk i imię Wasze, tak groźne dla wspólnych nieprzyjaciół, same zapewnią ich klęskę.
W słowach skreślonych przez austriackiego cesarza nie było przesady. Dokonania hetmana, późniejszego króla Polski Jana III Sobieskiego, na polu walki z Turkami odbijały się szerokim echem w ówczesnej Europie.
Jak pisał Feliks Koneczny w miesięczniku „Ateneum Kapłańskie” (zeszyt 2, sierpień-wrzesień 1933 r.): Jan III był desygnowany na wodza naczelnego. Budził zaufanie; samo imię jego podnosiło ducha. Znany był całemu światu, jako pogromca Turków, pierwszy i jedyny ich pogromca, albo on lub też przynajmniej który z hetmanów jego szkoły. Ileż zwycięstw już odniósł! Jego wyprawa na czambuły tatarskie w roku 1672 stała się przedmiotem podziwu największych w Europie znawców sztuki wojennej, a zwycięstwo chocimskie z listopada 1673 roku dało powód do wielkich uroczystości w papieskim Rzymie i z polecenia papieskiego weszło do brewiarzy polskich diecezji. A niedawno dopiero świetna kampania i koronacja aż po zwycięstwie! Nadspodziewanie nastąpił w Polsce istny wybuch powszechnego zapału. Rezydenci włoscy nie znajdują słów, żeby to opisać. Zebrało się znacznie większe wojsko, niż z początku przypuszczano, a wciąż przybywało jeszcze żołnierza e molta nobilta volontaria [wielu szlachciców – ochotników]. (…) Chętnie szli daleko poza granice państwa, z zapałem; nastąpiło istne „poruszenie” szlachty, czego nie zdołało dokazać tyle innych spraw narodowych. Ruszył za Sobieskim prawdziwie cały kwiat narodu polskiego, albowiem była to wyprawa religijna. Korona była wówczas niemal wyłącznie katolicka, Polak innowierca należał do rarytasów; tylko na Litwie byli liczniejsi – ale też Litwy nie było wcale w armii Sobieskiego.
12 września 1683 roku rozegrała się bitwa pod Wiedniem, a decydująca w niej rola przypadła Polakom, w szczególności osławionej sukcesami husarii. Wojska polskie i państw sprzymierzonych były dowodzone przez Jana III Sobieskiego. Husaria, elitarna ciężka jazda Rzeczypospolitej Obojga Narodów, po wstępnym uderzeniu na podkomendnych wielkiego wezyra Kara Mustafy, natarła na centrum tureckiego obozu, powodując załamanie Turków i ich sojuszników, ostatecznie salwujących się ucieczką z pola bitwy.
Powiedzenie o tym, że sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą bardzo pasuje do przekazu, jaki prowadzony był przez niemieckojęzycznych propagatorów wielkości germańskiej wobec zwycięstwa nad Turkami pod Wiedniem. W Austrii i w Niemczech do czasów nam współczesnych próbuje się umniejszać znaczenie odsieczy i roli wojsk polskich oraz samego Jana III Sobieskiego w uratowaniu Wiednia we wrześniu 1683 roku.
Nad Dunajem i Renem budowany jest nadal mit o dominującej roli Karola Lotaryńskiego w batalii przeciw Turkom, a znaczenie talentu wojskowego Jana III Sobieskiego oraz wkładu wojsk polskich jest wciąż umniejszane.
Przez lata na wzgórzu Kahlenberg w Wiedniu było miejsce na wielki obraz przedstawiający Karola Lotaryńskiego na koniu, ale postać Jana III Sobieskiego długo nie mogła doczekać się godnego uhonorowania.
W przekazie historycznym naszego króla, Jana III Sobieskiego, przedstawiano co prawda jako bohaterskiego władcę, ale rzadko wskazywano na intelektualny wymiar Lwa Lechistanu i fakt, że to jego mądre decyzje przyniosły zwycięstwo na wielką armią Imperium Osmańskiego i jego sojuszników.
Lepszy klimat i otwarcie na prawdę historyczną nastały dopiero po zakończeniu I wojny światowej, gdy wiktorię wiedeńską przedstawiano jako zwycięstwo nad „pogańskim barbarzyństwem”, a młodą i okrojoną terytorialnie Austrię starano się – w odniesieniu do końca XVII wieku – pokazywać jako kraj walczący z bezbożnictwem.
Źródłem takiej zmiany interpretacji sukcesu sprzymierzonych przeciw Turcji było narastające w latach 30. XX wieku zagrożenie radykalizmem komunistycznym i narodowo-socjalistycznym w Austrii – ojczyźnie Adolfa Hitlera.
W czasach nam bliższych ze strony Wiednia wciąż zdarzają się nieprzyjazne wobec Polski zachowania. Wystarczy przypomnieć, że na uroczystościach z okazji 336 rocznicy odsieczy wiedeńskiej w 2019 roku do części katedry gdzie odbywała się Eucharystia nie wpuszczono osób w husarskich zbrojach, a rekonstruktorzy przypominający o roli husarii w 1683 roku mogli przebywać jedynie w części katedry przeznaczonej dla turystów. Być może incydent ten był zamierzonym działaniem kardynała Christopha Schönborna, który sprzyja ruchom LGBT…
W Polsce świadomość dziejowego znaczenia wojen z Turcją i z Tatarami wiązała się także z poczuciem misji naszego kraju, który słusznie uważaliśmy za przedmurze (antemurale) chrześcijaństwa, chroniące całą Europę przed zalewem pogańskiego barbarzyństwa – mówił w 2013 roku dla portalu PCh24.pl historyk, prof. dr hab. Wojciech Polak.
Po jedenastu latach widzimy, że we współczesnej Europie przeciw chrześcijaństwu otwarto więcej frontów niż w końcówce XVII wieku. Walka z cywilizacyjnym ładem, jaki Europa zawdzięcza chrześcijaństwu, dokonuje się obecnie w m.in. obszarach edukacji, (anty)kultury a nawet sportu.
Gdy Jan III Sobieski ruszał pod Wiedeń zdawał sobie sprawę z tego, że zalanie Europy przez Imperium Osmańskie będzie oznaczało koniec porządku moralnego i społecznego, a religia, której był żarliwym obrońcą, będzie wypierana przez islam. Między innymi dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za przyszłość znanego mu świata, Lew Lechistanu wyruszył pod Wiedeń, by bronić wiary i Ojczyzny, która przez lata stawiała tamę nawale islamskiej.
O dalekosiężnych skutkach zwycięstwa pod Wiedniem tak mówił prof. dr hab. Wojciech Polak w wspomnianym wcześniej wywiadzie dla portalu PCh24.pl: Musimy pamiętać, że po zwycięstwie pod Wiedniem powstała Święta Liga, która kontynuowała walkę z Turcją. Polska przystąpiła do niej, chociaż nasze sukcesy militarne w jej ramach były mizerne. Pomimo tego traktat pokojowy pomiędzy Świętą Ligą a Turcją, zawarty w 1699 r. w Karłowicach, oddawał Polsce terytoria utracone w Buczaczu i Żórawnie. To też był sukces. Dla Turcji traktat ten oznaczał katastrofę dziejową.
Słabnące Imperium Osmańskie przestało być dla Polski zagrożeniem a w XVIII wieku Turcja wspierała nawet pierwsze polskie powstanie narodowe – Konfederację Barską. Czy Austria okazała się wdzięczna Polsce za ocalenie w 1683 r.? Oczywiście – nie! Państwo to wzięło udział w I rozbiorze Polski w 1772 r., mało tego, już w latach 1769-1770 zajęło polski Spisz i Podhale. Austria wzięła też udział w III rozbiorze Polski. Czy warto było walczyć i ginąć za Austrię? Pewnie tak, bo była to walka o wiarę i cywilizację chrześcijańską. Ale wielkiej wdzięczności za to nam nie okazano.
W XXI wieku, w walce o ratowanie cywilizacji chrześcijańskiej, także nie chodzi nam o wdzięczność okazywaną przez inne nacje. Wiemy, że taka jest nasza powinność i jedyna droga do zachowania tożsamości kulturowej, narodowej i wspólnoty naszego świata, uporządkowanego według chrześcijańskich wartości.
Piotrskarga.pl
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy