Wolontariusze SKCh na Światowych Dniach Młodzieży w Australii

2008-08-13 00:00:00
Wolontariusze SKCh na Światowych Dniach Młodzieży w Australii

Są chwile w życiu katolika, kiedy ten musi dać z siebie trochę więcej niż czyni to na co dzień. Takim momentem okazały się dla nas tegoroczne Światowe Dni Młodzieży w Sydney. Jako wolontariusze Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi wyruszyliśmy na drugi koniec świata, by wspomóc akcję Australia Needs Fatima (Australia potrzebuje Fatimy), prowadzoną przez naszą siostrzaną organizację, australijskie Stowarzyszenie Obrony Tradycji, Rodziny i Własności - TFP.

Pełni nadziei i obaw – dwa dni i dwie noce w podróży to dużo – opuściliśmy Polskę z misją niesienia orędzia fatimskiego. Na szczęście dzięki temu, że wylecieliśmy tydzień wcześniej niż to było konieczne, mieliśmy czas na odpoczynek i bliższe przyjrzenie się samej Australii.

Jeszcze w pierwszym tygodniu pobytu poznaliśmy się z miejscowymi katolikami, którzy tworzyli bardzo zwartą i zaangażowaną grupę. W tym doborowym towarzystwie odbyliśmy pieszą pielgrzymkę po Sydney z figurką Matki Bożej fatimskiej. Później spotkaliśmy się jeszcze w znacznie większej liczbie przed „kliniką” aborcyjną, słusznie nazywaną przez miejscowych „młynem”, gdzie razem odmawialiśmy różaniec.

W końcu jednak nadszedł czas na prawdziwą pracę. Nasz drugi tydzień pobytu zbiegał się z otwarciem Światowych Dni Młodzieży. W ramach „prezentacji powołań”, już pierwszego dnia stanęliśmy przy naszym stoisku pomiędzy rozmaitymi organizacjami katolickimi, począwszy od zakonów, a skończywszy na specjalistach od naturalnego planowania rodziny. Miło było zobaczyć Maltańczyków w ich „rycerskich” strojach z charakterystycznymi ostrymi krzyżami. Niestety humor psuła nieco zdecydowanie za głośna muzyka młodzieżowa, którą bez przerwy bombardowano zwiedzających. Ale rycerz Matki Bożej nie ma prawa narzekać.

W krótkim czasie, jaki był nam dany, rozdaliśmy masę ulotek zachęcających do odmawiania różańca i nawiązaliśmy liczne znajomości – także z Polakami. Nie zabrakło rozmów o znaczeniu orędzia fatimskiego i straszliwej sytuacji, w jakiej znajduje się dzisiejszy świat. Wielu ludzi zapisało się też na wizytę figury Matki Bożej fatimskiej w ich własnym domu.

Dużo radości przyniosły głosy wsparcia. Cóż może lepiej podtrzymać na duchu, niż niespodziewana wizyta dwóch absolutnie nam nieznanych sióstr zakonnych, wołających: „TFP! Modlimy się za was!” Jednak wobec tak żywiołowego przebiegu imprezy, ulgą było odciążenie nas przez wolontariuszy z Brazylii i poznanych wcześniej przyjaciół TFP.

Naturalnie mieliśmy czas, by brać udział w innych wydarzeniach Światowych Dni Młodzieży, których pierwszym punktem było czuwanie u relikwii Włocha Pier Giorgio Frassatiego, zmarłego młodo patrona tego zjazdu, który swoją postawą udowadniał, że wiek nie jest argumentem przemawiającym za tzw. życiem na luzie. Łączył w sobie cechy człowieka niezwykle ciepłego, ale jeśli trzeba również twardego. Ateistyczna rodzina i duże pieniądze nie zamieszały mu w głowie. Nie dał się również uwieść robiącym furorę za jego życia nazizmowi i faszyzmowi, które zwalczał. Pozostał tym, kim powinien był pozostać w każdych okolicznościach – katolikiem z szeroko otwartymi oczami.

Jednak kluczowym elementem każdych Dni Młodzieży jest wizyta Ojca Świętego. Dzięki pewnej zaprzyjaźnionej Australijce, wolontariuszce katolickiej organizacji Regnum Christi, udało nam się wypłynąć promem na spotkanie z Benedyktem XVI. Po długim czasie oczekiwania, w końcu przybył jego statek. Chroniony z powietrza i wody, Jego Świątobliwość błogosławił pielgrzymów z pokładu. Nie trzeba dodawać, że kiedy go ujrzano rozległ się nieustający okrzyk szczerej radości. Liczne jednostki pływające musiały jednak odczekać jakiś czas w miejscu, by następnie ruszyć za Nim do zatoki. Tam Ojciec Święty wysiadł na ląd, a dalszy przebieg wydarzeń mogliśmy obserwować z telebimów na pokładzie statku.

Mimo konieczności powrotu w ten sam dzień, postanowiliśmy także udać się na inauguracyjną Mszę Świętą. Opatrzność wynagrodziła nam to, gdyż podczas przebijania się do naszego sektora przez tłum zgromadzony na potężnym placu, znaleźliśmy się na trasie przejazdu papamobile, kilka metrów od Ojca Świętego. W końcu dotarliśmy na właściwe miejsce i mieliśmy możliwość obserwowania liturgii Mszy Świętej z niewielkiej odległości.

W tym rozgardiaszu wiele rzeczy uszło naszej uwadze, ale chyba na długo będzie zapamiętane pytanie papieża, zadane z niepokojem w głosie: „Co zostawicie następnym pokoleniom?”. No właśnie… Co po nas zostanie? Czy nasze życie będzie kolejnym smutnym elementem tego odwracającego się do Boga plecami świata, czy też postaramy się cokolwiek zmienić na lepsze?

Mimo, iż zmęczeni, cieszyliśmy się, że w swej grzesznej ułomności uczyniliśmy chociaż odrobinę, by pomóc zanieść orędzie Matki Bożej z Fatimy na to międzynarodowe spotkanie i za tą możliwość jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy umożliwili nam ten wyjazd.

Różaniec, konieczność pokuty, zapowiedź kary za grzechy są rzeczami, o których powinien pamiętać dzisiejszy młody katolik, nieraz zachłyśnięty naiwnym życiem bez zakazów. Przecież prawdziwą radością jest zdobywanie nieba, a to czyni się cierpieniem. Niestety w trakcie naszego pobytu widzieliśmy również przykłady tego ducha ślepej euforii. Wniosek, jaki jesteśmy zmuszeni wysnuć, brzmi więc następująco: nasza misja jeszcze się nie zakończyła. Jeden wyjazd to za mało. Może nawet sto nie wystarczy by dokonać widocznej zmiany. Ale z Bożą pomocą polecimy na kolejne Światowe Dni Młodzieży by jeszcze raz przypomnieć sobie i innym: człowiek młody to człowiek zobowiązany do właściwego spożytkowania danej mu energii. Nie traćmy jej bez sensu, szczególnie teraz, gdy trzeba ratować świat z jego straszliwych grzechów. Deus vult!

Adam Kurczyński, Grzegorz Pabijan
– Niedziela, to „dzień Pański”, dzień Boży, a nie dzień nasz, w którym by nam wolno było robić, co chcemy i spędzić go wedle swego upodobania – powiedział prymas Polski Stefan kard. Wyszyński. Zatem jak najwięcej naszych działań – nie tylko uczestnictwo we Mszy Świętej – powinno być skupionych na Bogu. Jednym z nich może być lektura duchowa, która wzniesie nas ku Bogu, taka jak książka Proroctwa nie lekceważcie! Przepowiednie dla Polski wydana przez nasze Stowarzyszenie.
Święty Charbel Makhlouf – maronicki mnich i pustelnik z Libanu – pozostawił po sobie znakomity wzór duchowości, którego świat dzisiaj tak bardzo potrzebuje. Jego życie pełne było cnót, które pomogą każdemu z nas wzrastać w świętości, nawet w codziennej rutynie. Które z nich i w jaki sposób powinien wdrożyć w swoje życie każdy świadomy katolik?
Zostań Przyjacielem „Przymierza z Maryją”. Pomóż nam w rozwoju naszego pisma, aby stając się coraz bardziej atrakcyjne treściowo i wizualnie, przyciągało do Matki Bożej kolejnych naszych bliźnich. Już teraz zapoznaj się z misją i przywilejami naszej wspólnoty.
- Postaraj się o wybicie medalika według tego wzoru. Wszyscy, którzy będą go nosili, dostąpią wielkich łask, szczególnie jeśli będą go nosili na szyi. Łaski będą obfite dla tych, którzy nosić go będą z ufnością – usłyszała od Matki Bożej podczas objawienia św. Katarzyna Laboure 27 listopada 1830 roku. Dziś i Ty możesz otrzymać Cudowny Medalik i dostąpić wszelkich łask obiecanych przez Maryję. Wystarczy, że klikniesz w link i wypełnisz krótki formularz.
Czy wierzysz w swojego Anioła Stróża? Co odpowiesz na to proste przecież pytanie? Będziesz się zastanawiał? Zaprzeczysz? A może, bo tak wypada, wciąż niepewnym jednak głosem stwierdzisz, że… oczywiście? A co odparł jeden z kleryków, zapytany w ten sposób przez św. Ojca Pio w San Giovanni Rotondo?