Wyroki ludzkie ponad prawem boskim?
2005-12-16 00:00:00
Kilka dni temu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu uznał za bezprawny zakaz Parady Równości w tym mieście. Jednocześnie krakowska prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie rozpowszechniania wśród gimnazjalistów i licealistów ulotek promujących zachowania homoseksualne.
Jak to się dzieje, że instytucje mające stać na straży prawa podejmują sprzeczne decyzje wobec promocji homoseksualizmu?
Biorąc pod uwagę tylko prawniczy aspekt obu spraw można by stwierdzić, że nie mają ze sobą nic wspólnego, gdyż sprawa poznańska dotyczyła zakazu homoseksualnej demonstracji, a w Krakowie mieliśmy do czynienia z próbą homoseksualnej deprawacji dzieci i młodzieży.
Jednak w jednym i drugim przypadku w wydarzenia zaangażowane były organizacje homoseksualne, których głównym celem jest właśnie promocja homoseksualizmu.
Zło pozostaje złem, a dewiacja pozostaje dewiacją. Wyrok sądu nie zmienia patologicznego charakteru zachowań homoseksualnych, ale wskazuje, iż można je promować w wersji "miękkiej" tj. w formie demonstracji. Z kolei działania krakowskiej prokuratury wskazują, że nie można jeszcze dopuścić promocji homoseksualizmu w wersji "twardej" np. w formie instruktażowych ulotek dla młodzieży.
Jak pokazał skandal w Krakowie, organizacjom homoseksualnym wystarczył niecały tydzień, aby od "legalnej" demonstracji na Rynku Głównym posunąć się do naruszającej prawo deprawacji w Urzędzie Miasta.
Wyrok poznańskiego sądu wskazuje, że prawo naturalne, chrześcijańska tradycja i obyczaje, będące fundamentem życia społecznego Polaków przez tysiąclecie, nie stanowią żadnej przesłanki dla instytucji ludzkiej sprawiedliwości, aby ukrócić promowanie zła i patologii. Uznanie prawa do demonstracji bez oceny treści przekazu tej demonstracji i jej społecznych skutków jest przejawem moralnego relatywizmu i prawnego pozytywizmu.
W tej sytuacji znów narzucają się pytania do prawodawców i wykonawców prawa. Dlaczego zakazywać prawa do manifestacji innym dewiacyjnym mniejszościom? Skoro można manifestować swój homoseksualizm, to dlaczego nie można informować o nim w formie ulotek dla młodzieży? Dlaczego w Polsce homoseksualizm miałby się zatrzymać na etapie manifestowania, skoro w innych krajach UE staje się prawnie chronioną normą?
Po raz kolejny w dziejach, wyroki i prawa ludzkie stają ponad Prawem Bożym urągając Jego sprawiedliwości. Przepisy Unii Europejskiej zmierzające do prawnego zrównania świętego związku małżeńskiego z grzechem sodomskim wołają o pomstę do nieba. I nie trzeba tu ognistego deszczu do okazania Bożej sprawiedliwości, gdyż jak pisał Ks. Piotr Skarga: "Pan Bóg [...] odstępstwo od wiary św. i jedności Kościoła swego mieczem pogańskim gubi."
Do moralnie spróchniałego drzewa starej i bezdzietnej Europy, która wyrzekła się swoich chrześcijańskich korzeni, a z grzechu uczyniła prawo, jest już przyłożony muzułmański topór...
Czy wierzysz w swojego Anioła Stróża? Co odpowiesz na to proste przecież pytanie? Będziesz się zastanawiał? Zaprzeczysz? A może, bo tak wypada, wciąż niepewnym jednak głosem stwierdzisz, że… oczywiście? A co odparł jeden z kleryków, zapytany w ten sposób przez św. Ojca Pio w San Giovanni Rotondo?
W pierwszy piątek miesiąca sierpnia o godzinie 15.00 w Bazylice Bożego Ciała w Krakowie odbędzie się comiesięczna wspólna Modlitwa Różańcowa w intencji Apostołów Fatimy i Przyjaciół „Przymierza z Maryją”.
Na Jasnej Górze, przed obliczem Matki Bożej, dwaj polscy hierarchowie – ks. bp Wiesław Mering i ks. bp Antoni Długosz – odważyli się powiedzieć prawdę: o zagrożeniach ideologii, polityki bez wartości, migracji niszczącej Europę.
Wiosną 2004 roku 54-letnia Francuzka Bernadette Marie Helene Vernamat wybrała się z pielgrzymką do Libanu, do grobu św. Charbela. Kobieta chorowała na złośliwego raka piersi i żołądka. Po spowiedzi i Komunii św. odmówiła cały Różaniec przy grobie świętego. Badania, które zrobiła po powrocie do domu, wykazały jej całkowite uzdrowienie. Tak działa ten wyjątkowy mnich z Libanu, za wstawiennictwem którego łaskę uzdrowienia otrzymały już tysiące osób.
Rankiem 16 lipca 1251 r., gdy Szymon Stock odmawiał piękną, ułożoną przez siebie modlitwę Flos Carmeli, wedle jego własnej relacji jaką zdał ojcu Piotrowi Swayngtonowi, swojemu sekretarzowi i spowiednikowi: "nagle ukazała mi się Matka Boża w otoczeniu wielkiej niebiańskiej świty i trzymając w ręce habit Zakonu, powiedziała mi: "Weź, Najukochańszy Synu, ten szkaplerz twego Zakonu, jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego".