Chrześcijańskie tradycje rodzin francuskich
2006-12-10 00:00:00
Przyjaźń łącząca Polskę i Francję charakteryzuje się wielowiekową tradycją i bliskością. Nasz król Ludwik XV pojął za żonę Polkę, a z inicjatywy jego teścia, wielkiego mecenasa sztuki Stanisława Leszczyńskiego, Nancy, stolica jego księstwa, nabrała blasku i zbudowany został zamek w Lunéville, zwany Wersalem Lotaryngii.
Jestem w Polsce po raz pierwszy i z uwagą słucham opowieści moich drogich przyjaciół ze Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi na temat polskiej tradycji. Waleczność Jana III Sobieskiego1 w bitwie pod Chocimiem2 i pod Wiedniem3 napawa mnie podziwem, a fakt, że jako dziecko przebywał na dworze Ludwika XIV tym bardziej mnie porusza.
Ze swojej strony chciałbym opowiedzieć o tradycji chrześcijańskiej we francuskiej rodzinie; tym samym będziemy świadkami owocnej wymiany myśli w gronie katolików zatroskanych o przyszłość cywilizacji chrześcijańskiej.
Jak państwo wiecie, tradycja to kulturowe dziedzictwo, przekazywane z pokolenia na pokolenie. To ona właśnie rodzi postęp, każde bowiem pokolenie wnosi w to dziedzictwo nowe elementy, czerpiąc jednocześnie z dorobku przeszłości.
Dzisiejsza rodzina jest tym, co pozostało z niej po wielkim kryzysie XX wieku. A jaki był obraz zdrowego społeczeństwa i zdrowej rodziny w tradycyjnym społeczeństwie?
Społeczeństwo jest niczym ogromny dąb, zaś rodziny to jego gałęzie. Każda z nabrzmiałych sokiem gałęzi nadaje drzewu dostojności, stanowi o jego życiu. Jednakowoż mnogość leżących pod nim żołędzi nie jest obrazem żywego organizmu. Społeczeństwo, którego ziarna są rozrzucone, nie sprzyja tworzeniu, gdyż nie stwarza warunków do doskonalenia się: śmierć rodziny to śmierć pokolenia, a każde następne musi zaczynać od początku.
Rodzina znajduje swój początek w przeszłości, w źródle, jakim są rodzice, realizuje się w teraźniejszości i widzi swoją przyszłość w kolejnych pokoleniach: ciągłość jest zatem warunkiem postępu.
W chrześcijaństwie rodzina nie składała się jedynie z rodziców i dzieci, lecz stanowiła większą społeczność, gromadziła w sobie cztery pokolenia: dziadków, rodziców, dzieci i wnuków oraz dalszych krewnych. Wszyscy jej członkowie żyli pod jednym dachem: w zamkach, na dworach, w folwarkach.
Rodzina miała swój charakter, swoje skłonności i gusta, we właściwy sobie sposób żyła i pracowała, pokonywała trudności czy wykorzystywała nadarzające się okazje. To ona tworzyła zwyczaje, sposoby myślenia i działania, rodzaj pewnej duchowości, która przechodziła na dalsze pokolenia, naznaczając je od najmłodszych lat i zostawiając na nich niezatarty ślad.
Rodzina sprzyjała narodzinom silnych osobowości, które wzbogacały społeczeństwo, kształciła, chroniła jego członków. Była patriarchalna: stare porzekadło mówiło nawet, ze król był ojcem wszystkich ojców, zaś ojciec jest królem wszystkich dzieci.
- Postaraj się o wybicie medalika według tego wzoru. Wszyscy, którzy będą go nosili, dostąpią wielkich łask, szczególnie jeśli będą go nosili na szyi. Łaski będą obfite dla tych, którzy nosić go będą z ufnością – usłyszała od Matki Bożej podczas objawienia św. Katarzyna Laboure 27 listopada 1830 roku. Dziś i Ty możesz otrzymać Cudowny Medalik i dostąpić wszelkich łask obiecanych przez Maryję. Wystarczy, że klikniesz w link i wypełnisz krótki formularz.
Czy wierzysz w swojego Anioła Stróża? Co odpowiesz na to proste przecież pytanie? Będziesz się zastanawiał? Zaprzeczysz? A może, bo tak wypada, wciąż niepewnym jednak głosem stwierdzisz, że… oczywiście? A co odparł jeden z kleryków, zapytany w ten sposób przez św. Ojca Pio w San Giovanni Rotondo?
W pierwszy piątek miesiąca sierpnia o godzinie 15.00 w Bazylice Bożego Ciała w Krakowie odbędzie się comiesięczna wspólna Modlitwa Różańcowa w intencji Apostołów Fatimy i Przyjaciół „Przymierza z Maryją”.
Na Jasnej Górze, przed obliczem Matki Bożej, dwaj polscy hierarchowie – ks. bp Wiesław Mering i ks. bp Antoni Długosz – odważyli się powiedzieć prawdę: o zagrożeniach ideologii, polityki bez wartości, migracji niszczącej Europę.
Wiosną 2004 roku 54-letnia Francuzka Bernadette Marie Helene Vernamat wybrała się z pielgrzymką do Libanu, do grobu św. Charbela. Kobieta chorowała na złośliwego raka piersi i żołądka. Po spowiedzi i Komunii św. odmówiła cały Różaniec przy grobie świętego. Badania, które zrobiła po powrocie do domu, wykazały jej całkowite uzdrowienie. Tak działa ten wyjątkowy mnich z Libanu, za wstawiennictwem którego łaskę uzdrowienia otrzymały już tysiące osób.