Depresja, a walka duchowa

2009-03-16 00:00:00
Depresja, a walka duchowa

Depresja to już nie tylko problem dorosłych, ale w coraz większym stopniu nastolatków, a nawet dzieci. Mówi się o wzrastającej liczbie samobójstw, o czym informują statystyki policyjne. W pewnym sensie nie powinno nas to dziwić, bo niezwykłe tempo życia oraz tzw. wyścig szczurów daje się we znaki każdemu. Jednak poza tradycyjnymi czynnikami wpływającymi na pogorszenie się stanu psychicznego jest jeszcze coś na co warto zwrócić uwagę.

Seryjni mordercy a leki psychotropowe

Kilka miesięcy temu zastępca szefa amerykańskiego portalu internetowego WorldNetDaily.com, autor kilku bestsellerów, częsty gość amerykańskich stacji telewizyjnych David Kupelian opublikował książkę, w której próbuje odpowiedzieć na pytanie: dlaczego tylu Amerykanów jest chorych psychicznie i dlaczego nie próbuje się im pomóc, sięgając do głębszych przyczyn schorzeń, lecz bez zastanowienia aplikuje się środki psychotropowe. Wskazał m.in. na poważne konsekwencje ich stosowania bez opamiętania.

„Kiedy leżałem w swoim łóżku zeszłej nocy nie mogłem zasnąć, gdyż głos w mojej głowie nie dawał mi spokoju, każąc mi ich zabić”. To słowa dwunastoletniego Christophera Pittmana, usiłującego wytłumaczyć dlaczego pozbawił życia swoich dziadków, którzy jako jedyni darzyli go miłością i zapewniali stabilność w zagmatwanym życiu.

Christopher zdenerwował się na dziadka, który dzień wcześniej starał się go zdyscyplinować za zranienie kolegi w bójce wszczętej w szkolnym autobusie. Późną nocą chłopak zastrzelił dziadka i babcię przystawiając im broń do skroni, a następnie podpalił dom, w którym mieszkał z nimi. „Wstałem, wziąłem broń, poszedłem na górę i wystrzeliłem. Cały ten czas wydawało mi się jakbym oglądał ulubione show, w którym wiem co się za chwilę wydarzy lecz nic nie mogę zrobić, żeby je przerwać”.

Podczas procesu obrońca przyjął linię obrony podając, że chłopiec cierpi na „niezawinioną niepoczytalność” spowodowaną przyjęciem leków antydepresyjnych (Paxil i Zoloft), które wcześniej zalecił mu lekarz psychiatra. Jak podaje autor książki, w ulotce w miejscu informującym o niepożądanych skutkach można przeczytać, że leki te mogą wywoływać stany maniakalne, bezsenność, uczucia niepokoju, pobudzenia, reakcji paranoidalnych, psychozy, drgawki, agresję, halucynacje itp.

Andrea Yates utopiła pięcioro swoich dzieci w wieku od 6 miesięcy do siedmiu lat. Podobno słyszała wewnętrzne głosy, które kazały jej zabić. Przez wiele lat cierpiała na głęboką psychozę. W procesie sądowym, który wznowiono w 2006 r. jej długoletnia przyjaciółka zeznała: „Spytała mnie, czy zdaję sobie sprawę z tego, że szatan może odczytywać nasze myśli i czy wierzę w opętania szatańskie”. 

Dr Ringholz, który badał pacjentkę opowiedział o uczuciu jakie odczuwała morderczyni w dniu urodzin swojego pierwszego dziecka: „To co odczuwała wtedy, odczuwa obecnie..., szatan... kazał jej wziąć nóż i zasztyletować syna Noego”. Lekarz dodał, że kobieta cierpiała na manię polegającą na tym, iż uważała, że musi zabić dzieci, aby sama mogła uwolnić się od szatana, który ją opętał, co miało nastąpić w wyniku egzekucji. 

Jak się okazuje ta pani brała lek Effexor. Zaledwie kilka lat temu producent tego leku dodał do ulotki informację o możliwości wystąpienia u pacjentów stosujących go myśli samobójczych. Firma Wyeth Pharmaceuticals została oskarżona o naruszenie etyki i niepoinformowanie w stopniu dostatecznym o skutkach ubocznych. 

W ulotkach informujących o niepożądanych skutkach podaje się zwykle, że występują rzadko, czyli u jednego pacjenta na 1000. Jednak jeśli weźmie się pod uwagę liczbę osób, którym przepisano choćby ten jeden lek - np. w samym 2005 r. jak podała agencja Associated Press wypisano 19,2 miliona recept na Effexor - to w praktyce oznacza, że u wielu tysięcy osób mogły pojawić się myśli samobójcze. Dodajmy tylko, że jest to najlepiej sprzedający się lek tej firmy na całym świecie. 

Inny seryjny zabójca Eric Harris z Colummbine brał Luvox, najnowszy i powszechnie stosowany lek antydepresyjny, który prowadzi do samobójstw albo agresji wobec innych osób. Harris wraz z przyjacielem Kleboldem Dylanem pewnego dnia weszli do szkoły i zabili dwunastu kolegów, jednego nauczyciela oraz ranili dwadzieścia cztery inne osoby. Obecnie ofiary tego brutalnego ataku skarżą firmę farmaceutyczną – producenta szkodliwego leku psychotropowego – o to, że pośrednio przyczyniła się do straszliwej tragedii, nie informując w wystarczającym stopniu o niepożądanych skutkach. 

Harris podobno już wcześniej narzekał, że ma kłopoty z kontrolowaniem brutalnych zachowań. Brał Luvox. Psychologom mówił, że kiedy się denerwuje jego gniew nie zmniejsza się dopóki go z siebie nie wyrzuci. Uderzał pięściami w ściany i myślał o samobójstwie. Rok przed masakrą Harris groził innemu chłopcu. Jego rodzice wnieśli sprawę na policję. Harris ponownie poskarżył się posterunkowemu, że ma problemy z agresją. Policjant skierował go na kurs kontrolowania gniewu, gdzie również trafił Dylan. Psychoterapeuci chwalili postępy chłopców. Trzy miesiące później obaj dopuścili się masakry.

Ostrzeżenia 

Informacje o poważnych skutkach ubocznych stosowania różnych środków psychotropowych są dostępne praktycznie w każdym kraju. W Stanach Zjednoczonych - w związku z serią przeprowadzonych badań i nieszczęśliwymi przypadkami brutalnych aktów przemocy, dokonanych przez nieletnich będących często pod wpływem tych leków – Urząd Kontroli Żywności (FDA) stosuje bardziej rygorystyczne zasady dopuszczenia leków do obrotu. 

W 2004 r. – o czym informowały również polskie media – FDA ostrzegała, że pacjentów przyjmujących popularne leki antydepresyjne należy uważnie obserwować i reagować na pojawiające się u nich pierwsze oznaki skłonności samobójczych. 

Rząd USA zwrócił się do producentów leków, by umieścili stosowne ostrzeżenia na opakowaniach. Niebawem sama FDA przestrzegła o zagrożeniu wynikającym z przyjmowania leków antydepresyjnych III generacji takich jak: Prozac, Paxil, Zoloft, Effexor, Celexa, Remeron, Lexapro, Luvox, Serzone i Wellbutrin.

Również inny zabójca z kampusu Virgina Tech - Cho Seung Hui, który zamordował w kwietniu ub. roku 32 osoby, brał leki antydepresyjne, ale władze nie podały jakie, zasłaniając się dobrem śledztwa. Krytycy podkreślają, że firmy farmaceutyczne, chcąc uniknąć odpowiedzialności z tytułu procesów wytaczanych przez rodziny ofiar, wywierają nacisk, by nie ujawniać nazwy leków. Firma GlaxoSmithKline wie co to znaczy, gdyż musiała zapłacić odszkodowanie w wysokości ponad 6 milionów dol. rodzinie 60-letniego Donalda Schnella, który pod wpływem leku Paxil zamordował swoją żonę, córkę i wnuczkę. 

Lista seryjnych zabójców, którzy dopuścili się brutalnych aktów przemocy pod wpływem leków psychotropowych jest długa. W coraz większym stopniu, zdaniem autora książki, łączy się sprawę stosowania tych leków z występowaniem, w postaci skutków ubocznych, różnych manii, które kończą się fatalnie i są niebezpieczne dla innych. 

Naturalnie, krytycy tego poglądu twierdzą, że wcale nie dowiedziono, iż leki te mogą powodować aż tak drastyczne skutki, i że pomagają one wielu pacjentom, a szkodzą tylko nielicznym. A tak w ogóle korzyść z ich przyjmowania, polegająca na poprawieniu jakości życia pacjenta, jest znacznie większa, aniżeli skutki niepożądane.

Zwolennicy tej teorii uważają z kolei, że stosownie leków psychotropowych jest szkodliwe, a z ludzi, którzy nie stosowali przemocy czyni psychopatów albo co najmniej maniaków z myślami samobójczymi. Odłóżmy na moment te poglądy i przyjrzyjmy się uważnie z czym naprawdę mamy do czynienia. 



Życie wewnętrzne

Każda z tych osób, które doświadczały różnych destrukcyjnych emocji, miała swoje życie duchowe. Wszystkie one borykały się z problemem głosów wewnętrznych, które nakazywały im popełnić samobójstwo albo zabić innych.

W przypadku tych osób, zdaniem Kupeliana, nie zdiagnozowano problemów fizjologicznych, które uzasadniałyby branie leków psychotropowych. Nie stwierdzono u nich zaburzeń biochemicznych w mózgu, lecz problemy natury emocjonalnej. Były to problemy duchowe. A tych przy pomocy lekarstw się nie rozwiązuje. Żeby było jasne, autor zauważa, że występują rzadkie choroby ustrojowe mózgu, które wymagają brania leków psychotropowych. Jednak problemy natury emocjonalnej należy rozwiązywać w inny sposób, a nie za pomocą pigułek. 

Obecnie w USA psychiatrzy chętnie przepisują pigułki nawet dwulatkom, u których zdiagnozowano ADHD, a jeszcze do lat 80. choroby takiej nie znano. Trzeba przyznać, że odbywa się to często na wniosek samych rodziców, którzy nie mają czasu utemperować zbyt żywiołowych dzieciaków i myślą, że pigułka rozwiąże problem za nich. 

Rzeczą charakterystyczną zarówno dla Ameryki, jak i dla Polski jest to, że coraz więcej osób zgłasza się do psychiatrów i psychologów z różnymi fobiami, które najczęściej mają swoje źródło w złych relacjach międzyosobowych lub związane są z jakimś traumatycznym przeżyciem. 

Nieletni pacjenci skarżą się, że stawia się im zbyt wygórowane wymagania, którym nie potrafią sprostać. Nie pomaga się tym osobom rozwiązać problemy lecz podaje leki, które mają sprawić, że poczują się lepiej. Leki, które jeśli zaprzestaną brać wkrótce dadzą o sobie znać w postaci rozmaitych skutków ubocznych. 

W tym momencie zatrzymajmy się na dłużej. Kupelian zwraca uwagę na istotną kwestię. Pisze on, że psychologowie, by rozwiązać problem nie sięgają do korzeni przyczyn wszelkich lęków i fobii, gdyż musieliby dotknąć kwestii naszej relacji lub braku relacji z Bogiem. To ona zdaniem autora książki stoi u podstaw problemów z życiem wewnętrznym. Wielu się trudzi, by wmówić ludziom, że Bóg nie istnieje. To właśnie oni zdaniem Kupeliana wyrządzają wielką krzywdę osobom borykającym się z różnymi problemami wewnętrznymi.

Autor pisze, że aż do lat 50. człowiek Zachodu był przekonany, że to Pan Bóg umieścił nas na tej wspaniałej planecie, i że jako stworzenia Boże obdarzeni zostaliśmy zdolnością wybierania pomiędzy dobrem a złem. Dzisiejsze elity nie uznają Boga, moralności, dobra i zła, ani grzechu, czyli zdaniem autora nie mają pojęcia w ogóle, czym jest życie. Innymi słowy postrzegają człowieka jako „ludzkie zwierzę”, którego problemy związane z zachowaniem wynikają z uwarunkowań genetycznych lub organicznych, dających się zniwelować przy pomocy leków. Prawda jest taka, że lekarze zapisujący pigułki nie rozumieją dlaczego u pacjentów np. powraca problem depresji. 

„Dzisiaj wszystko ma podstawy fizjologiczne lub genetyczne i jest leczone za pomocą leków. Ty jesteś niewinną ofiarą”. My naturalnie uwielbiamy takie sądy, bo to znaczy że wszystko zło, którego się dopuszczamy nie jest naszą winą, nie jest grzechem lecz wynikiem organicznego zaburzenia. Dochodzi już do tak skrajnych sytuacji, jak w przypadku kobiety należącej do pewnej wspólnoty chrześcijańskiej, której pastor zalecił udanie się do lekarza po pigułki antydepresyjne, by mogła jak inni być zawsze uśmiechnięta i nie przejmować się problemami. Pastor nic nie mówił na temat winy, grzechu itp. Owszem na początku było fajnie. Kobieta śmiała się, nie zawracała sobie głowy problemami. Jednak po kilku latach stwierdziła, że tak nie można. Wiedziała, że coś z nią jest nie tak, bo nie potrafiła uronić łzy gdy dochodziło do wielkich tragedii w jej życiu. Leki sprawiały, że była wyłączona jej świadomość. Po nawróceniu i pozbyciu się leków antydepresyjnych napisała, że kiedy dopuściła się złego czynu, który popełniała od lat po raz pierwszy odczuła wielki żal i zdała sobie sprawę, że dłużej tak być nie może. 

Sumienie a wyłączenie świadomości

Leki antydepresyjne wyłączają świadomość. Normalnie nie funkcjonuje sumienie, które jest głosem Boga w nas, mówiącym nam jak powinno być, a jak nie jest, bo wybieramy to do czego popychają nas namiętności. Kiedy nie jest ono niczym zagłuszone, jeśli zrobimy coś złego, to odczuwamy dyskomfort. Chcąc pozbyć się tego dyskomfortu niejednokrotnie sięgamy po alkohol, rzucamy się w wir pracy, namiętności itp. Oddajemy się także praktykom szczególnie sprzyjającym otwarciu się na szatana, który w konsekwencji może nas opętać (np. wróżbiarstwu, uprawianiu magii, spirytyzmowi, okultyzmowi, jodze, buddyzmowi itp.). Wielokrotnie osoby opętane mówią o głosie, albo głosach słyszalnych w ich głowach. Takim osobom pomocy może udzielić egzorcysta.

Wszystkie te kwestie zwracają uwagę na podstawową prawdę o naszym życiu: każdy z nas jest polem bitwy pomiędzy dobrem a złem. Jest polem walki na którym rozgrywa się bitwa pomiędzy Niebem a piekłem. Zdając sobie z tego sprawę i wybierając tę pierwszą, lepszą stronę niejednokrotnie osoby cierpiące na schizofrenię powracają w cudowny sposób do zdrowia.

Autor, podsumowując krótko swoją pracę, przytacza opowieść o pewnym Indianinie. Podczas spotkania z chłopcami mistrz skautingu przypomniał, co powiedział swojemu wnukowi stary Indianin z plemienia Cherokee. Mówił on: - Wewnątrz mnie toczy się wielka bitwa pomiędzy dwoma wilkami. Jeden wilk uosabia: gniew, pychę, zazdrość, lubieżność, chciwość, zadufanie w sobie, pobłażliwość dla siebie, złość, kłamstwo i okrutność. Drugi stoi po stronie uczciwości, dobroci, nadziei, spokoju, dzielenia się z innymi, przyjaźni, wspaniałomyślności, prawdy, współczucia i wiary. Ta sama walka toczy się w tobie i wewnątrz każdej osoby. Wnuczek zastanowił się chwilkę nad tym co usłyszał, a następnie zadał dziadkowi pytanie: – Który wilk zwycięży? Staruszek odparł: – Ten, którego karmisz.

A tak swoją drogą, podobno najlepsza na depresję jest rozmowa z bliskimi. Pewien psycholog ze Śląska zauważył, że problem depresji prawie nie występuje w rodzinach wielopokoleniowych. Dlaczego? Bo w domu zawsze jest babcia lub dziadek, który wysłucha, poradzi i pocieszy tego, który ma prawdziwe lub wymyślone problemy.

Agnieszka Stelmach
Kluby „Polonia Christiana” w Warszawie i w Lublinie zapraszają na dwa spotkania z red. Pawłem Chmielewskim, na których podjęty zostanie intrygujący temat „III Sobór Watykański? Na placu budowy Kościoła Inkluzji”. O tym, czym ma być „Kościół Inkluzji” prelegent Klubów „Polonia Christiana”, Paweł Chmielewski, pisał niejednokrotnie, komentując wewnętrzną rewolucję przetaczającą się przez Kościół Powszechny. Spotkania z red. P. Chmielewskim będą dobrą okazją do wyrobienia sobie własnej opinii na temat zagrożeń, jakich jeszcze być może nie dostrzegamy. Współorganizatorem spotkania w Lublinie jest Klub Inteligencji Katolickiej im. Prof. Czesława Strzeszewskiego w Lublinie.
Czy i jaką przyszłość mają relacje polsko-ukraińskie? Co z milionami Ukraińców w Polsce? Czy są szanse na zawieszenie broni za naszą wschodnią granicą i jak rzutuje to na bezpieczeństwo Polski? Zapraszamy Państwa na kontynuację zapoczątkowanego w Krakowie cyklu spotkań „Polska - Ukraina. Jakie sąsiedztwo?”. Kolejne spotkania organizujemy w Olsztynie i Elblągu.
Nasze Kluby w Pilźnie i Rakszawie organizują spotkania w ramach cyklu mającego na celu przywrócenie pamięci o wielkim biskupie, Polaku i patriocie - abp. Zbigniewie Szczęsnym Felińskim. Warto, przyjść, posłuchać i podyskutować o tej postaci oraz podobnych do niego wzorach świętości i polskości, i to w dodatku w obecności relikwii świętego hierarchy.
We wtorek 16 kwietnia br. prof. Marek Czachorowski w Klubie „Polonia Christiana” wygłosi wykład pt. „Spór o etykę św. Tomasza z Akwinu”. Mimo dużego upływu czasu nauka, jaką pozostawił on Kościołowi jest wciąż żywa i warta osobistego odkrywania. Zapraszamy więc do Warszawy na spotkanie z prof. Czachorowskim i rozważania o schedzie naukowej oraz religijnej, formującej od wieków wiernych Kościoła Rzymskiego.
Już w czwartek 11 kwietnia spotykamy się w Warszawie, by zaprotestować przeciwko zbrodniczej polityce tzw. „koalicji 13 grudnia”. Mowa o czterech nieludzkich i łamiących konstytucję projektach ustaw, pozwalających na zabijanie poczętych dzieci. Polacy nie mogą milczeć, gdy politycy próbują legalizować zabijanie bezbronnych ludzi. Prosimy o przybycie na wyznaczone miejsce zbiórki oraz poinformowanie znajomych.