Lektura duchowa
 
Do twardych serc przemawiam kulami i bombami...

Podczas objawień danych Służebnicy Bożej Rozalii Celakównie Pan Jezus przestrzegł Polskę przed nadchodzącą karą za liczne grzechy rozpusty, zabójstwa dzieci poczętych i nienawiść. Jakże mocno brzmiały te słowa na chwilę przed okropnościami II wojny światowej i jakże aktualne są dzisiaj…
 
1 września 1939 roku, był pierwszym piątkiem miesiąca - dniem poświęconym w sposób szczególny zadośćuczynieniu Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. W tym dniu Rozalia tak pisała o tym, co słyszała od Zbawiciela i co czuła:
Ludzie Mnie nie zrozumieli, przeto przemawiam do ich twar­dych serc kulami i bombami, a to dlatego, że ich miłuję...
To co mi przypomniał Pan Jezus przed kilku laty, że chce ukarać ludzkość za straszne grzechy: rozpusty, morderstwa [dzieci poczętych - od red.] i nienawiść, speł­nia dzisiaj, bo nie chcieliśmy usłuchać upomnienia tego... (…)
Zbrodnie popełniane tak bardzo licznie, muszą być zmyte krwią...
Ileż cierpiał Pan Jezus na plażach morskich i rzecznych, ile w okolicach górskich i podgórskich... Ta śliczna przyroda górska, jak ona powinna podnosić serca ludzkie wzwyż, do Boga...
O Wielki i Wszechmocny Boże, Ojcze nasz, to wszystko stworzyłeś z Miłości ku duszom ludzkim, by ich do siebie pociągnąć, a tymczasem co się stało? Wszystkich Twych darów użyliśmy na obrażanie Ciebie i na zgubę dusz naszych. Przedstawiając Panu Jezusowi tyle dusz, które są w niebezpieczeństwie wiecznego zatracenia, otrzymałam takie światło i zrozumienie:
I to wszystko jest z Miłości, bo jest wiele dusz takich, które przez akt doskonały żalu znajdą przebaczenie, a te, które się potępią, będą o tyle mniej cierpieć, o ile krótsze będzie ich życie, bo tym samym mniej nagrzeszą. (…)
Pod koniec września 1939 roku, Rozalia usłyszała:
(…)Moje dziecko, tak strasznie Mnie ranią i napełniają boleścią grzechy nieczyste, zbrodnie, nienawiść i inne, więc Mnie pocie­szajcie, wynagradzajcie za tych grzeszników... (…) Już dalej nie mogę znieść tej obrazy i zniewag, jakie Mi za­dają grzechy nieczyste; jeżeli Polska nie odrodzi się duchowo, nie porzuci swych grzechów, to zginie, bo czyni Mi straszną zniewagę... Ty, dziecko, przynajmniej wynagradzaj Mi i przepraszaj za te zniewagi...
Ta skarga była często powtarzana.
Jedynie całkowite odrodzenie duchowe i oddanie się pod panowanie Mego Serca może uratować od całkowitej zagłady nie tylko Polskę, ale i inne narody...
Ile razy przypomnę tę największą skargę Pana Jezusa, kiedy mi się przedstawił w postaci „Ecce Homo”, Jego przeogromną boleść, jakiej doznawał z powodu rozpusty, tyle razy chciałabym płakać krwawymi łzami... Przedstawiając Panu Jezusowi te straszne rzeczy, które dopełniają dzieła zniszczenia, ustawicznie brzmi w mej duszy głos:
To jeszcze za mało; czy nie wiesz, jakie były i jeszcze są grzechy?... Zło musi być doszczętnie zniszczone, na takim podłożu nic dobrego nie może wyróść; wszystkie grzechy i zbrodnie muszą być zmyte krwią...
Najwięcej zawiniły przed Panem Bogiem władze... Ich zły przykład, lecz to mało tak powiedzieć, ich zwierzęce życie sprowadziło na cały kraj i Naród tak straszne nieszczęście... Dlaczego (...) nie znalazł się ani jeden taki Piotr Skarga, który by Prezydentowi naszej Rzeczypospolitej wytknął jego występki i w ogóle całemu Rządowi, bo tam od pierwszego do ostatniego prawie wszyscy tacy byli do ostatniej chwili, (...) Tam popełniano straszne, przerażające grzechy nieczyste. (...)
Do swojego spowiednika na kilka lat przed doszczętnym zburzeniem Warszawy Rozalia mówiła: Zobaczy ojciec, co się stanie z Warszawą... Będzie ona tak zni­szczona, że pozostaną prawie same gruzy...*
 
 
* Fragmenty książki ks. Kazimierza Zygmunta Dobrzyckiego OSPPE, Dziecko Boże Rozalia Celakówna, Skawina 2005,t. III, s. 45-47.