Memento dla propagandzistów

2006-06-07 00:00:00

Jeśli ktoś z ponad dwóch tysięcy uczestników Marszu dla Życia i Rodziny żywił jakiekolwiek złudzenia, że żyje w kraju obiektywnych mediów i uczciwego dziennikarstwa - po minionej niedzieli z pewnością zmienił zdanie. Jednak nawet ci najbardziej sceptyczni wobec świata mediów przecierali oczy ze zdumienia, kiedy w niedzielny wieczór zasiedli przed telewizorami lub w poniedziałek kupili gazety, chcąc dowiedzieć się, w jaki sposób dziennikarze relacjonowali rzeszom swych widzów lub czytelników wydarzenie, w którym sami wszak uczestniczyli.

Marsz został bowiem przez media - i to nie tylko te w najbardziej agresywny sposób promujące moralny permisywizm - niemal całkowicie przemilczany. Pomimo obecności na imprezie prawdziwego tłumu dziennikarzy, w tym ekip chyba wszystkich działających w Polsce telewizji, a także dziesiątków fotoreporterów i dziennikarzy prasowych oraz radiowych, znalezienie relacji z Marszu okazało się rzeczą wyjątkowo trudną.

Spośród wszystkich kanałów telewizyjnych jedynie Program 2 TVP poświęcił jej trochę miejsca w swej "Panoramie", informacja "spadła" również ze szpalt większości gazet. Większość tych mediów, które zdecydowały się podać informację o Marszu, zamieściły jedynie notki lub migawki, w których notabene prezentowały zupełnie nieprawdziwy obraz demonstracji. I tak np. czytelnicy portalu internetowego Onet mogli dowiedzieć, się, że z Agrykoli w kierunku Placu Teatralnego wyruszyło 50 (sic!) osób, a widzowie TVN-u, że było ich dwustu (podsumowania te można dosyć łatwo zweryfikować, oglądając zdjęcia z marszu, choćby na stronie www.piotrskarga.pl, czy na portalu www.prawy.pl).

To wszystko stało się w tym samym kraju, w którym pod koniec kwietnia media tak wiele uwagi i - co należy podkreślić - trudnej do zrozumienia sympatii poświęciły tzw. Marszowi Tolerancji, organizowanemu w Krakowie przez środowiska homoseksualne i działających na ich rzecz "tolerancjonistów". Niemal wszystkie krakowskie gazety kilkakrotnie zawyżały wówczas liczbę uczestników owego marszu, pisząc o tysiącu, gdy maszerowało najwyżej 300 osób (służę zdjęciami).

To wszystko stało się w tej samej Polsce, w której kilka tygodni temu media inicjowały, aranżowały, a czasem wręcz wprost organizowały "falę oddolnych protestów" młodzieży szkolnej przeciw ministrowi edukacji, zamieszczając m.in. prawie na tydzień przed "spontaniczną" demonstracją informację o czasie i miejscu rozpoczęcia i trasie pochodu.

Podczas owych protestów zadzwonił do mnie pewien znajomy fotografik, przebywający jakiś czas za granicą, który właśnie w chwili uzupełnienia składu rządu RP o wicepremiera Romana Giertycha wrócił do Polski. Oglądając kilka dzienników telewizyjnych emitowanych przez różne stacje, odniósł wrażenie, że cała Polska wrze, że ma miejsce jakaś prawdziwa rewolucja studencka, podobna do tego, co miało miejsce we Francji w maju 1968 roku. Słysząc, że jedna z manifestacji ma odbywać się w podwawelskim grodzie, wybrał się na krakowski Rynek, jednak nie zobaczył tłumów, a jedynie garstkę kilkudziesięciu obszarpanych anarchistów i zadowolonych z siebie działaczy lewackich młodzieżówek. Jakież było jego zdziwienie, gdy w następnego dnia dowiedział się z mediów, że w Krakowie demonstrowało "kilkuset młodych ludzi"…

Dlaczego tym razem media zachowały się w ten sposób? Otóż uczestnicy Marszu, w zdecydowanej większości młodzi ludzie, wyglądający normalnie, sympatycznie i radośnie, demonstrowali pod hasłami nie tylko ogólnie "prorodzinnymi", ale prezentowali swoje bardzo konkretne poglądy na aborcję, promocję dewiacji homoseksualnej, sprzeciwiali się trwającej w Polsce, programowej demoralizacji młodzieży i dzieci. Wspólnie z całymi swymi rodzinami, niekiedy wielodzietnymi, demonstrowali, jak powinna wyglądać rodzina. Zakończyli swój marsz koncertem, również pomyślanym jako radosna afirmacja rodziny. Nie można było więc przedstawić Marszu dla Życia i Rodziny jako demonstracji "moherowych beretów" lub wszechpolaków, którym zresztą dorobiono już gębę rozrabiaków i skrajniaków. Marsz nie pasował do utartego, liberalnego schematu wypracowanego przez rządzącą mediami postępową kołtunerię. Co można było z nim zrobić? Zgodnie z kanonami dziennikarstwa propagandowego, wypracowanymi już w wieku Stalina i Hitlera, należało imprezę przemilczeć!

Drodzy propagandziści, bo tak od dzisiaj będę nazywał szanownych państwa dziennikarzy. Uprzejmie informuję, że to nie koniec. Będzie tak, jak z ulicznymi demonstracjami za "komuny". Choć propagandziści PRL-u na zamówienie swoich panów kłamali, przemilczali, wykręcali kota ogonem, manifestacje były coraz większe i większe. My za rok znów przyjdziemy. I jestem pewien, że będzie nas znacznie więcej…
Czy i jaką przyszłość mają relacje polsko-ukraińskie? Co z milionami Ukraińców w Polsce? Czy są szanse na zawieszenie broni za naszą wschodnią granicą i jak rzutuje to na bezpieczeństwo Polski? Zapraszamy Państwa na kontynuację zapoczątkowanego w Krakowie cyklu spotkań „Polska - Ukraina. Jakie sąsiedztwo?”. Kolejne spotkania organizujemy w Olsztynie i Elblągu.
Nasze Kluby w Pilźnie i Rakszawie organizują spotkania w ramach cyklu mającego na celu przywrócenie pamięci o wielkim biskupie, Polaku i patriocie - abp. Zbigniewie Szczęsnym Felińskim. Warto, przyjść, posłuchać i podyskutować o tej postaci oraz podobnych do niego wzorach świętości i polskości, i to w dodatku w obecności relikwii świętego hierarchy.
We wtorek 16 kwietnia br. prof. Marek Czachorowski w Klubie „Polonia Christiana” wygłosi wykład pt. „Spór o etykę św. Tomasza z Akwinu”. Mimo dużego upływu czasu nauka, jaką pozostawił on Kościołowi jest wciąż żywa i warta osobistego odkrywania. Zapraszamy więc do Warszawy na spotkanie z prof. Czachorowskim i rozważania o schedzie naukowej oraz religijnej, formującej od wieków wiernych Kościoła Rzymskiego.
Już w czwartek 11 kwietnia spotykamy się w Warszawie, by zaprotestować przeciwko zbrodniczej polityce tzw. „koalicji 13 grudnia”. Mowa o czterech nieludzkich i łamiących konstytucję projektach ustaw, pozwalających na zabijanie poczętych dzieci. Polacy nie mogą milczeć, gdy politycy próbują legalizować zabijanie bezbronnych ludzi. Prosimy o przybycie na wyznaczone miejsce zbiórki oraz poinformowanie znajomych.
Wychowana w chrześcijańskiej rodzinie, szanującej wartość każdego życia, Mary Wagner jest prawdziwą bohaterką naszych czasów. Czasów pełnych zakłamania i budowania fałszywej moralności, która zabijanie dzieci nazywa „wolnością”. O życiu i odwadze działania Mary Wagner, kanadyjskiej działaczki wielokrotnie więzionej za obronę nienarodzonych, opowie w Ropczycach Jacek Kotula, podkarpacki aktywista pro-life. Zapraszamy Państwa na środę 17 kwietnia do Ropczyc, na spotkanie w Powiatowym Centrum Edukacji Kulturalnej przy ul. Mickiewicza 10.