Przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert zarządził w izbie niższej niemieckiego parlamentu minutę ciszy ku czci ofiar co najmniej dziesięciu morderstw dokonanych przez neonazistów.
Lammert przeprosił za wykryte w ostatnich dniach zbrodnie w imieniu całego parlamentu. Przyznał, że Niemcy muszą się teraz wstydzić za nieudolne działania w tym zakresie zarówno na szczeblu federalnym, jak i związkowym.
Po oświadczeniu przewodniczącego w Bundestagu odbyła się debata na temat zagrożenia neonazizmem. Szef federalnego MSW Hans Peter Friedrich (CSU) przyznał, że nie ulega wątpliwości, iż działania kojarzonej z neonazistami partii NPD są sprzeczne z konstytucją. Czyny, jakich się dopuścili neonaziści, są atakiem na niemiecką demokrację i na niemieckie społeczeństwo - powiedział Friedrich. Ostatecznie uchwalono wspólne oświadczenie, w którym stwierdza się m.in.: „Struktury i dotychczasowe działania wszystkich specsłużb muszą zostać szybko i zdecydowanie sprawdzone. Aby działać szybko i zdecydowanie, należy wcześniej przeprowadzić dokładną analizę dotychczasowych poczynań i wskazać istniejące błędy. Trzeba działać wspólnie, aby wytrzebić szerzący się neonazizm z niemieckiej ziemi".
Powodem tej politycznej debaty na temat zagrożenia neonazizmem stały się informacje, że grupa neonazistów przez kilka lat (2000-2007) bezkarnie działała w Niemczech i zamordowała w tym czasie przynajmniej dziesięć osób (policjantkę i dziewięciu imigrantów). Wyszło również na jaw, że przestępcy w zamian za udzielenie informacji na temat niemieckiej sceny neonazistowskiej otrzymywali od kontrwywiadu logistyczną pomoc, co z kolei pozwalało im przez kilkanaście lat unikać policji – przypomina „Nasz Dziennik”.
Podstawową enklawą dla niemieckich neonazistów są landy wschodnie. Mieszkający tam cudzoziemcy często mówią o pobiciach na tle rasistowskim, o zaczepkach ludzi o innym kolorze twarzy lub porozumiewających się w innym języku, np. polskim.
Źródło: naszdziennik.pl