Życie duchowe
 
In Memoriam

Śp. Ojciec Eugeniusz Kwiatkowski OFM (1925-2022)

Generalnie daleki jestem od „kanonizowania” ludzi za życia, niemniej w przypadku o. Eugeniusza Kwiatkowskiego mam pewność: spotkałem świętego!
Jego ziemskie bojowanie trwało 97 lat, z czego w zakonie franciszkanów – 78, a w kapłaństwie – 69. Narodził się dla Nieba 17 maja bieżącego roku. I to jest wiadomość radosna. Ze smutkiem jednak stwierdzam, że odtąd świat jest uboższy – o widzialne dobro, które o. Eugeniusz czynił poprzez wyrywanie z łap Złego zbłądzonych, odrzuconych, pysznych, opętanych…

Gdy przechodziłem kiedyś krakowskimi Plantami w pobliżu klasztoru franciszkanów-reformatów (gdzie przez pewien czas mieszkał), mijałem całkiem liczny tłumek ludzi, którzy na skutek różnych wydarzeń wylądowali na marginesie. W tej części miasta to dość częsty obrazek, niemniej w owym dniu na ten „tłumek odrzuconych” padał jakiś promyk nadziei. A w środku tego zamieszania – ojciec Eugeniusz. Także ich Ojciec. Kochający, słuchający, ale i wymagający. – Przecież, kochany Bracie, jesteś dzieckiem Bożym. On wszystkie włosy Ci policzył. Daj Mu od siebie choć centa, odda ci w dolarach – mówił z tym uroczym akcentem amerykańskim, wszak przyszedł na świat i wychował się za wielką wodą.

Trafiał do każdego: nędzarzy, profesorów, polityków, ludzi ze społecznych wyżyn… Był kapelanem armii amerykańskiej, współpracował ze stowarzyszeniami TFP. Mawiał – jak św. Brat Albert – że chrześcijanin powinien być jak chleb, który leży na stole i każdy może się nim posilić. Takim też był.
Pamiętam spowiedzi u ojca Eugeniusza – te długie rozmowy, które sięgały aż do korzeni zła. Wspaniałe, oczyszczające! I łagodne. Może zbyt łagodne jak na moją duszę – wymagającą raczej rózgi żelaznej niż kojącego upomnienia…

Łagodność, miłosierdzie, dobroć – to cechy definiujące o. Eugeniusza. Podobnie jak stanowczość w kwestiach wiary, moralności czy zakonnej dyscypliny. No i oczywiście gorąca miłość do Zbawiciela, Jego Matki i Kościoła.
Spoczął na stołecznym Cmentarzu Bródnowskim…
Ojcze Eugeniuszu, wstawiaj się za nami!

Bogusław Bajor