Zapomniane Prawdy i Wartości
 
Tak nas wychowuje Bóg

Cierpienie w ręku Boga często jest jedynym środkiem, którym zapewnia nam cel ostateczny. Chateaubriand od razu stracił matkę i siostrę. Głęboki ból z powodu strasznego ciosu wrócił mu to, co dawno zgubił: wiarę katolicką. Kiedy go zapytano, co go zaprowadziło z powrotem do Boga – mając na myśli podwójną śmierć – odpowiadał: płakałem i wierzyłem.

 

 

Skrajna nędza kryje w sobie niebezpieczeństwo dla życia religijnego i moralnego, a zanadto wielki dobrobyt nie mniej jest niebezpieczny. Przypatrzmy się rodom i narodom, które długi okres żyły w spokoju, w dostatkach, jak gwałtownie stacza się w przepaść ich życie moralne! Nie gorszcie się tym, co powiem: Bóg dlatego dopuszcza na Kościół pewne doświadczenia, próby, krwawe prześladowania, żeby wśród trwałego pokoju, cieplarnianej atmosfery, wygody, nie zakorzeniły się chwasty.

 

Dlatego wiara nasza nas uczy, że nie to jest oznaką największej miłości, której spodziewamy się od Boga, gdy nas zasłania, chroni od klęsk i doświadczeń, ale to, jeśli uda Mu się wśród niebezpieczeństw zesłanych na nas, odwrócić naszą uwagę od rzeczy ziemskich i skierować je ku wieczności. Teraz już rozumiemy dziwne słowa Pana Jezusa: Błogosławieni, którzy płaczą (Mt 5,5 – według Biblii ks. Jakuba Wujka – przyp. red. ). Nie sam płacz czyni nas szczęśliwymi, nie w tym sensie należy rozumieć te słowa, ale to, jeśli przez łzy prześwieca zachęcające światło ojczyzny wiecznej!

Naturalnie, że w chwili, kiedy spotyka nas klęska, oczy zalane łzami nie potrafią widzieć jasno. Z początku oburzamy się – dlaczego właśnie mnie spotkało to nieszczęście? Ale później… z biegiem czasu…

 

Ludzie oburzają się często, a nawet załamują z tego powodu, że złym powodzi się dobrze, a dobrzy cierpią nędzę i prześladowanie. Daje nam na to plastyczną odpowiedź historia dwóch synów króla Cyrusa. Mieli oni zupełnie różne natury: jeden szlachetny, bez zarzutu, dobry; drugi zły, gruboskórny. Ojciec był bardzo surowy dla pierwszego; za najmniejsze przewinienie ostro go karał, a przeciwnie, pobłażliwy, ustępliwy był dla złego.

Kiedy pewnego dnia zaufany króla ze zdziwieniem zauważył ten niesamowity sposób wychowania, Cyrus odpowiedział: „Nie dziw się, to bardzo prosta sprawa: synowi, którego nie strofuję, nie dam mego królestwa: otrzyma je ten, który czuje na sobie mój bat; właśnie przez surowe wychowanie chcę go nauczyć karności i posłuszeństwa, żeby kiedyś był dzielnym królem”.

Tak samo wychowuje nas i Ojciec Niebieski.

 

Ks. bp Tihamer Toth, Ojcze nasz, Kraków 1939, s. 147–149. Tytuł od redakcji.