Środowiska – Zwyczaje – Cywilizacje
 
Co by nam powiedział św. Charbel?

 Ostatnimi czasy coraz większą popularnością w Polsce cieszy się święty Charbel Makhlouf – libański mnich, pustelnik i cudotwórca, któremu poświęcimy niniejszy artykuł.

 

Prezentowany tutaj wizerunek przedstawia świętego Libańczyka z przymkniętymi oczami. Możemy się skoncentrować więc na jego twarzy, która robi ogromne wrażenie.

 

Co z niej możemy „wyczytać”? Otóż, wbrew pozorom nie jest to twarz osoby zamkniętej w sobie. Na obliczu libańskiego mnicha odbija się jego dusza – całkowicie zwrócona w stronę wartości wyższych, wiecznych…

 

Na twarzy tej maluje się wielka powaga, spokój i kontemplacja rzeczywistości pozaziemskiej, nadprzyrodzonej. Św. Charbel jakby chciał powiedzieć: Conversatio mea in coelis est – Moje rozważania są zwrócone wyłącznie ku Niebu, bo tam jest moja Ojczyzna. Z miłości do Boga oddaliłem się od tego świata, od którego już niczego nie oczekuję. Zamknąłem swoje oczy na to, co ziemskie, a otworzyłem je szeroko na to wszystko, co jest związane z nadprzyrodzonością i wiecznością.

 

Zapewne, Drogi Czytelniku, zdajesz sobie dobrze sprawę z tego, jak wielkim wyrzeczeniem jest oddalenie się od tego świata, biorąc pod uwagę fakt, że człowiek jest istotą społeczną. Żeby normalnie funkcjonować, potrzebujemy przecież kontaktu z ludźmi…

 

I dlatego wyrzeczenie się współżycia społecznego, aby prowadzić życie kontemplacyjne, żyć „sam na sam z Bogiem i dla Boga samego” (formuła bł. Pawła Justinianiego, kameduły), stanowi heroiczny akt cnoty.

 

Na tym wizerunku święty Charbel ma przymknięte oczy… A jeśli nagle by je otworzył i spojrzał na nas, co by nam powiedział? I jaka byłaby nasza reakcja?

Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. W jego przypadku – pięknej duszy! Czy mielibyśmy odwagę spojrzeć prosto w jego oczy i wytrzymać ten przenikliwy wzrok?

 

Pewne jest, że już w pierwszym momencie św. Charbel dojrzałby najgłębsze zakamarki naszych dusz, ze wszystkimi naszymi wadami. Te niebiańskie oczy prześwietliłyby nas jak promienie rentgena. W jednej chwili dowiedzielibyśmy się, co w nas jest chwalebnego, ale także co w nas jest w najwyższym stopniu naganne i całkowicie godne odrzucenia.

 

W tej sytuacji powstaje szereg pytań: czy bylibyśmy gotowi na przyjęcie bolesnej prawdy o nas samych i czy bylibyśmy w stanie przyjąć pokornie mocną naganę ze strony świętego mnicha z Libanu? Czy znaleźlibyśmy w sobie siłę i odwagę, aby natychmiast zmienić swoje życie?

Święty Charbelu Makhlouf, módl się za nami, biednymi grzesznikami!


Leonard Przybysz

 

Św. Charbel Makhlouf (1828–1898) – urodził się w ubogiej rodzinie chrześcijańskiej w Bika Kafra w północnym Libanie. Na chrzcie otrzymał imię Józef. Już jako dziecko odznaczał się wielką pobożnością, zamiłowaniem do modlitwy, kontemplacji i samotności. W wieku 23 lat wstąpił do klasztoru św. Marona w Annaya, gdzie otrzymał zakonne imię Charbel. Po odbyciu studiów teologicznych w klasztorze w Kfifan i otrzymaniu święceń kapłańskich wrócił do klasztoru św. Marona, gdzie przebywał do 1875 roku. Wtedy przeniósł się do znajdującej się w pobliżu klasztoru pustelni pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła. Żyjąc w odosobnieniu, prowadził niezwykle ascetyczny tryb życia, poszcząc i umartwiając się. Większość czasu spędzał na modlitwie i praktykach religijnych. W pustelni spędził ostatnie 23 lata swego życia. 16 grudnia 1898 roku podczas odprawiania Mszy Świętej dostał udaru mózgu. Zmarł osiem dni później – w Wigilię Bożego Narodzenia. Został pochowany na klasztornym cmentarzu. Ciało Charbela zachowało się w doskonałym stanie, a jego wstawiennictwu przypisywanych jest wiele cudów. Został beatyfikowany (1965) i kanonizowany (1977) przez papieża Pawła VI. Grób świętego w Annaya jest celem licznych pielgrzymek z całego świata.