Lektura duchowa
 
W Czyśćcu zasługiwać nie można…
 Jeśli dusze w Czyśćcu same mogłyby się oczyścić ze zmaz przez akt żalu doskonałego, w jednym momencie spłaciłyby dług za wszystkie winy – tak szczery i miażdżący byłby ów akt: wywołany jasnym widzeniem przeszkód, jakie nie pozwalają im złączyć się z Bogiem: celem ich i jedyną miłością.

Wiedz też dobrze, że z należności, jaką dusza ma spłacić, nie będzie darowany ani grosz – tak postanowił Bóg, aby zadość się stało sprawiedliwości odwiecznej.

Dusze w Czyśćcu nie posiadają własnej woli wyboru; nie widzą, ani pragną nic innego, jak tylko spełnienia się woli Bożej.

Jeśli modlitwa wiernych na ziemi, odpusty czy Najświętsze Ofiary zanoszone w intencji zmarłych skracają czas ich mąk, to jednak dusze samowolnie nie mogą zwrócić się ku tym aktom z uczuciem pożądania i chęcią ocenienia, lecz wszystko składają na sprawiedliwą wagę woli Bożej, Jemu pozostawiając podział otrzymanych dóbr duchowych. Z nich nieskończona Dobroć spłaca sobie dług wedle słusznego upodobania. Poza wolą Bożą dusze nie mogą rozporządzać złożonymi za nie ofiarami, inaczej byłby to poniekąd akt samowolnego przywłaszczenia, co zasłoniłoby im widzenie woli Bożej, a zarazem stałoby się karą iście piekielną.

Cokolwiek i w jakiej mierze Bóg przeznaczył dla dusz: radość czy cierpienie, na wszystko pozostają niewzruszone, bez wszelkiej myśli o sobie – tak dalece zgodne są z wolą Bożą i najzupełniej zadowolone ze świętych Jego wyroków.

Dusze pragną zupełnego oczyszczenia

Jeśliby dusza, mająca na sobie choćby maleńką zmazę, miała zbliżyć się do Boga w widzeniu uszczęśliwiającym, odczułaby to jako krzywdę dla siebie i mękę wielekroć straszniejszą od cierpień czyśćcowych.

Dlaczego tak jest, pytamy. Otóż dusza rozumie dobrze, że Bóg, doskonała dobroć i sprawiedliwość najwyższa, nie zniósłby tej obecności jako niegodnej Jego Majestatu.

Z drugiej strony dusza nie czułaby się na swoim miejscu, widząc, że jeszcze nie dała Bogu pełnego zadośćuczynienia. Niechby nawet brakował jej moment tylko do odpokutowania, już odczułaby nieznośną udrękę, i dla oczyszczenia się z tej drobnej zmazy wolałaby raczej iść na dno piekła – gdyby to od jej woli zależało – niż stanąć przed Obliczem Bożym, nie będąc jeszcze zupełnie czystą.

 

Św. Katarzyna z Genui, Rozprawa o Czyśćcu, Arka, Wrocław 1999, s. 55–56.