Bóg nie stworzył człowieka, aby żył w samotności, lecz aby żył w społeczeństwie. Według Księgi Rodzaju, po stworzeniu Adama: "Bóg rzekł: Człowiek nie powinien być sam. Stworzę istotę jemu podobną, która będzie mu pomocą." I stworzył Bóg kobietę. Wraz ze stworzeniem kobiety na ziemi pojawiło się pierwsze społeczeństwo. Poprzez słowa: "Człowiek nie powinien być sam", należy rozumieć, iż człowiek powinien cieszyć się towarzystwem innych, budując społeczeństwo, którego celem będzie wzajemne doskonalenie się jego członków. Z kolei, doskonalenie oznacza, iż życie społeczne umożliwia lepsze poznanie Boga, pogłębia miłość wobec Niego i ułatwia bycie mu posłusznym. Zgodnie z Wolą Bożą, społeczeństwo musi więc współdziałać, aby człowiek wypełnił na ziemi cel swojego stworzenia, tym samym osiągając zbawienie.
Podejmując refleksję na temat tak ważnego zadania, jakim jest przekazywanie wiary i wychowywanie w chrześcijańskiej moralności, należy na początku ustalić, co rozumiemy pod pojęciem "rodziny"1. Nie jest bowiem obojętne dla naszego tematu, czy mamy na uwadze obserwowane aktualnie wspólnoty ludzkie usiłujące prowadzić życie rodzinne na nie koniecznie najwyższym poziomie, a nawet poddane głębokim kryzysom i procesom zwyrodnienia.
Pragnę serdecznie podziękować Stowarzyszeniu Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi za zaproszenie do udziału w niniejszej konferencji. Ponieważ imponująca praca tej organizacji jest mi dobrze znana, możliwość zabrania głosu na konferencji poczytuję sobie za wielki zaszczyt. Zamierzam przedstawić kilka aspektów kryzysu rodziny w Niemczech, poruszając temat będący aktualnie przedmiotem intensywnych debat z uwagi na niskie wskaźniki urodzeń w Niemczech. Skoncentruję się zwłaszcza na niektórych ideologicznych korzeniach tego kryzysu.
W początkowych partiach książki "Duch rodzinny w domu, społeczeństwie, państwie" ks. Henri Delassus przywołuje obraz jednego z władców starożytnej Grecji, króla Itaki, Ulissesa. Król jest dumny, chwali się, że na swojej ziemi umiejętnie kosi trawę i uprawia rolę - zaś jego córki piorą ubrania na brzegu Morza Jońskiego - zachowując bliski związek z całym otoczeniem. Oto, można by rzec, prefigura ziemiaństwa Europy i Polski. Bliskość ziemi, przyjaźń z nią, opieka nad nią i nad tymi wszystkimi, którzy żyją obok i tej opieki potrzebują. Ziemia daje pewność i siłę, żywi i pozwala wypełniać coraz ważniejsze zadania wobec tych, którzy są obok. Warto zastanowić się, wykorzystując tak wyjątkową okazję naszego spotkania, jakie były przyczyny rozwoju ziemiaństwa na ziemiach polskich i jakie było tło jego zagłady.
Zazwyczaj bywa tak, że brak zdecydowanej reakcji katolików na szerzące się zło, ośmiela tych, którzy to zło czynią lub po cichu je wspierają. Po prowokacyjnych wystąpieniach homoseksualistów, manifestujących swoje dewiacyjne skłonności na ulicach polskich miast i wspieranych przez nachalną propagandę laickich mediów, ujawniły się więc "autorytety", zaniepokojone "brutalną reakcją władz" na nielegalne zgromadzenie dewiantów w Poznaniu oraz postawą tych, którzy nie godzą się na publiczne promowanie demoralizacji.
Jest takie stare przysłowie: "Daj mu palec, a chwyci całą rękę". Właśnie okazało się, że jak ulał pasuje ono do działających w Polsce środowisk homoseksualnych i ich lewackich sprzymierzeńców. Ledwie przez cały kraj przetoczyła się fala demonstracji "w obronie demokracji", rzekomo zagrożonej przez zakazy krzykliwych, publicznych manifestacji homoseksualistów, a już "mniejszości seksualne" poczuły wiatr w żaglach i niebacznie zrzuciły na chwilę maskę męczenników za sprawę praw człowieka. W krakowskim magistracie przy okazji warsztatów nt. AIDS rozdawano młodzieży ulotki tak ohydne i obsceniczne, że wprawiły one w osłupienie nawet polityków lewicy.
Po zatrzymaniu uczestników nielegalnego Marszu Równości w Poznaniu (19 listopada 2005) środowiska promujące w Polsce homoseksualizm podniosły wrzawę o rzekomym łamaniu przez władze obywatelskiego prawa do zgromadzeń.
"Moherowe berety" - to określenie zrobiło w ostatnim czasie prawdziwą karierę w polskich mediach. Odmieniane jest we wszystkich przypadkach na łamach codziennych gazet, dyskutuje się o nim w telewizyjnych programach publicystycznych w porach największej oglądalności. Co sprawiło tak wielkie zainteresowanie produktem dostępnym w sklepach pasmanteryjnych?
U schyłku XX wieku mogliśmy oglądać jak kończyły się eksperymenty inżynierii społecznej dokonywane na narodach Europy Środkowo-i Południowo-Wschodniej. Dziś na naszych oczach rozgrywa się dramat upadku sztucznie tworzonego przez ideologów socjalistycznych społeczeństwa wielokulturowego - upadku, który środowiska konserwatywne Europy i świata przewidywały już wiele lat temu.
Zakończyła się już fiesta demokracji co parę lat angażująca nas w spektakle, w których jesteśmy zarówno widzami jak i aktorami. Czas spojrzeć na to, co się działo w ostatnich tygodniach z dystansem i przynajmniej spróbować rozeznać jakie role przyszło komu zagrać. Kto grał świadomie tworząc swoje scenariusze, kto był tylko "towarzyszem podróży", a kto stał z boku, nie zdając sobie sprawy z reżyserii niektórych fragmentów widowiska? Wreszcie, na ile zakładany wcześniej medialny scenariusz został zrealizowany? Ilu z nas angażowało niemal wszystkie swoje emocje bez refleksji nad przygotowywanymi dla nas wariantami wydarzeń i modyfikowanymi wedle potrzeby dnia i reakcji ludzi?
... 
835
836
837
838
839
840